Nowy Trójkolorowy: Damian Domagała

14.10.2021 11:05

Mimo młodego wieku ma za sobą ważnie zagraniczne doświadczenie, a także sukcesy w młodzieżowej siatkówce. Poznajcie bliżej atakującego GieKSy Damiana Domagałę.

Początki

Siatkówka chyba była mi pisana, bo poszedłem w ślady mojego ojca Krzysztofa. Od najmłodszych lat zabierał mnie na swoje treningi i mecze, w ten sposób zaszczepiając we mnie te pasję. Sam przez lata był moim trenerem w Wifamie Łódź i poświęcał naprawdę wiele czasu, by poprawiać moje sportowe umiejętności, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Dzięki niemu moje przygoda ze sportem się zaczęła i toczy się w taki sposób.

Początkowo siatkówka była dla mnie zabawą, dopiero potem, po pierwszych dobrych wynikach w minisiatkówce zdałem sobie sprawę, że to może być coś więcej niż hobby czy rozrywka. Bardzo lubię rywalizację, uwielbiam uczucie wygranej, dlatego zdecydowałem się poświęcić sportowi.

Złoty rocznik 1998

Bycie w tak fantastycznej grupie to niezapomniana przygoda. Jeżeli dobrze pamiętam, udało się na wygrać 47 meczów z rzędu bez zanotowania nawet jednej porażki, do tego nasz rocznik po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat sięgnął po mistrzostwo świata juniorów. Zapisaliśmy się na kartach historii siatkówki, a teraz, jak widać, członkowie tej złotej drużyny doskonale odnajdują się w seniorskiej siatkówce i świetnie sobie w niej radzą. Jak choćby Kuba Szymański, z którym chodziłem do jednej klasy w liceum SMS-u Spała Jako że znałem już wcześniej kilku chłopaków z obecnej drużyny, to aklimatyzacja w GKS-ie przebiegła sprawnie.

Finał I ligi z GKS-em Katowice

Nasza grupa nastolatków dość mocno namieszała w seniorskich rozgrywkach, na naprawdę wysokim poziomie rozgrywkowym. Pozostał mocny niedosyt, bo nie byliśmy daleko od końcowego sukcesu, dopiero piąty mecz finałowy rozstrzygnął, że w sezonie wygrał GKS Katowice. Porażka bolała, ale z drugiej strony nikt przed tamtym sezonem nie stawiał na nas i chyba nikt nie zakładał, że stworzymy drużynę, która będzie w stanie rywalizować z tak uznanymi zawodnikami. Po latach mimo wszystko wspominam tamte mecze dobrze, jest co wspominać i być z czego dumnym.

Jedna z takich niezapomnianych chwil tamtej rywalizacji SMS-u Spała z GKS-em Katowice przydarzyła się pod koniec czwartego seta ostatniego meczu. Ostatnia akcja dla GKS-u, rezerwowi wbiegają z radości na boisko, na parkiet leje się szampan, świętowanie zwycięstwa w lidze... A sędzia zmienił swoją pierwsza decyzję i graliśmy dalej. Ostatecznie nie udało nam się doprowadzić do tie-breaka i przegraliśmy to spotkanie 1:3. Cała ta sytuacja trochę nas wybiła z rytmu, bo przez to zdarzenie musieliśmy wstrzymać mecz na kilkanaście minut, a i tak parkiet kleił się potem od tego szampana... (śmiech).

Włochy

Moja przygoda z seniorską siatkówką miała rozpocząć się w pierwszoligowej Lechii Tomaszów Mazowiecki. Podpisałem kontrakt z tym klubem przed mistrzostwami świata juniorów, natomiast po dobrych występach w turnieju zaczęły spływać oferty z ligi włoskiej, których się zupełnie nie spodziewałem. Uznałem, że trzeba spełniać marzenia i spróbować życia i grania w takim środowisku, w jednej z najlepszych lig na świecie i postanowiłem bez wahania, że spróbuję tam swoich sił. Występowałem przez dwa lata w Tonno Callipo Vibo Valentia i myślę, że to się opłaciło w kolejnych latach mojej siatkarskiej drogi.

To była pewnego rodzaju szkoła życia, jako że wyjechałem jako dziewiętnastolatek ponad dwa tysiące kilometrów od domu i musiałem sobie poradzić w obcym kraju, nie znając dokładnie języka. Musiałem szybko przyswajać włoski, bo na południu Włoch ludzie nie zawsze posługują się angielskim. Było kilka problemów, ale ostatecznie poradziłem sobie z wrzuceniem na głęboką wodę i utrzymałem się na niej. Wyjazd do Włoch dał mi sporo profitów w wielu różnych aspektach życiowych i siatkarskich.

Sezon 2021/22

Nasz start w sezonie był dużą niespodzianką, nie spodziewaliśmy się aż pięciu punktów po dwóch meczach. Wierzyłem w naszą drużynę, bo pracowaliśmy przez ostatni czas ciężko i dobrze, dlatego nie traktowałbym tych wyników jako zaskoczenia, tylko zwieńczenia naszego wysiłku i starań. Spodziewam się po naszej ekipie walki w każdym meczu, jako że nie należymy do grona ligowych faworytów i liczymy na to, że dzięki dobrym występom wypracujemy sobie miano czarnego konia sezonu. Nie kładziemy się na parkiecie przed żadnym rywalem, nie odpuszczamy i mam nadzieję, że tak będzie do końca sezonu.

Mam nadzieję, że na przestrzeni sezonu mój wkład w wyniki drużyny będzie większy i będę pracować na jak najwięcej szans do gry, ale oczywiście w pierwszej kolejności liczy się dobro drużyny. Kuba Jarosz zagrał w ostatnich grach kapitalne zawody – można powiedzieć, właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Katowice

Jestem bardzo miło zaskoczony miastem, bo przychodząc tutaj, bazowałem na opinii ludzi sprzed kilku lat, określających Śląsk i Katowice jako szare i ponure. Spodziewałem się czegoś bliższego klimatów mojej rodzinnej Łodzi, ale pierwsze dni szybko pokazały, że Katowice w ciągu ostatniego czasu zmieniły się na duży plus. Zarówno centrum, jak i okolice, w których mieszkam, są bardzo ładne, barwne i pełne zieleni.

Partner strategiczny
Partner Wiodący
Klub Biznesu
Partner Techniczny
Partnerzy
PlusLiga