Mysłowice
Memoriał im. Stanisława Padlewskiego, Sparing

Aluron CMC Warta Zawiercie

2-2
(25:23, 25:22, 23:25, 23:25)

GKS Katowice

Aluron CMC Warta Zawiercie: Łaba, Konarski, Tavares, Waliński, Zniszczoł, Rejno, Gruszczyński (libero) oraz Rajsner, Dulski, Kozłowski, Brzostowicz, Szalacha.

GKS Katowice: Seganow, Jarosz, Kania, Hain, Szymański, Quiroga, Mariański (libero) oraz Rousseaux, Ogórek (libero), Mielczarek, Domagała.

W ramach XX Memoriału Stanisława Padlewskiego w mysłowickiej hali MOSiR zaplanowano mecz GKS-u Katowice z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, który był także okazją do charytatywnego wsparcia zmagającej się z białaczką mysłowiczanki Helenki Laskowskiej. Spotkanie było pierwszą okazją do debiutu w naszych barwach nowego rozgrywającego, Bułgara Georgiego Seganowa, którego transfer sformalizowano kilka dni przed meczem. W kadrze zawiercian brakowało uczestnika trwających wciąż mistrzostw świata Bartosza Kwolka oraz zawodników, którzy odpoczywają po udziałe w turnieju, Serba Urosa Kovacevicia i Argentyńczyka Santiago Dananiego. Obie ekipy umówiły się na rozegranie czterech pełnowymiarowych setów.

Pierwsza minimalna przewaga po naszych autowych zagrywkach i atakach została wypracowana przez zawiercian, ale byliśmy w stanie szybko wrócić do grania punkt za punkt. Różnicę zrobiły zagrywki Konarskiego i Zniszczoła, po których rywal wypracował prowadzenie 13:8 i zmusił graczy trenera Słabego do większego wysiłku w bloku. GKS walczył, ale nadal brakowało dokładności w przyjęciu. Sygnał do ataku dał debiutujący Seganow, po którego efektownym bloku GKS przegrywał tylko 16:18 i miał szansę na ponowienie udanych akcji przy wyraźnie płynniejszej grze. To właśnie po bolu na lewym skrzydle rywala doprowadziliśmy do wyniku 22:23 i ciekawej końcówki seta. Do szczęścia zabrakło niewiele, bo o wygranej Aluronu CMC zadecydowały dopiero dwie ostatnie akcje i udany atak Patryka Łaby.

Na pierwsze prowadzenie w drugiej partii i jak do tej pory w meczu wyprowadził nas Gonzalo Quiroga (3:2). Chwilę później Miguel Tavares znacząco przyspieszył swoje rozegranie, z czym nie mógł sobie poradzić nasz blok, do tego trudno było nam sforsować obronę uczestników tegorocznej siatkarskiej Ligi Mistrzów. Tym razem zagrywką straszył nas młody atakujący Dulski (7:10). Dalsza historia tej partii to ambitne próby GieKSy w przełamaniu dobrze atakującego i broniącego rywala, głównie poprzez szczelny blok i szereg obroń Bartosza Mariańskiego. Podobnie jak w secie numer jeden walka o ostatni punkt mimo przewagu Aluronu CMC była zażarta i nie można było być do końca pewnym końcowego rezultatu. W końcu Dawid Dulski skończył atak na prawej stronie (25:22). 

W trzecim secie na boisku zameldował się Tomas Rousseaux, a po drugiej stronie na stałe przebywali Dulski, Kozłowski i Rajsner. Start był wyrównany, dopiero potem po blokach Rejno zawiercianie prowadzili 7:4, ale ta przewaga szybko została zniwelowana. Niejednokrotnie byliśmy blisko remisu, ale na drodze do szczęścia stawały dobre ataku przeciwników na wysokiej piłce i nieskutecznie rozegrane kontry Po sprytnym serwisie Dulskiego goście prowadzili 14:10, przerywając naszą serię punktową, ale chwilę później po zrywie Rousseaux prowadzili już tylko 15:14, co zdecydowanie dodało partii emocji. Zadaniowa zagrywka Mielczarka sprawiła, że na tablicy wynikow pojawił się remis po 19:19 i zyskiwaliśmy na mocy, szczególnie w polu zagrywki. Toczyła się ambitna walka punkt za punkt, w której szczególnie heroicznie spisywał się Quiroga. Bohaterem akcji dającej nam wygraną w trzeciej części meczu był Rousseaux, ktory tym samym sfinalizował wysiłek całej ekipy (25:23).

Tak udany finisz bardzo nam pomógł w wywarciu presji na rywalu i objęciu prowadzenia 7:3 na starcie ostatniego zaplanowanego seta, a dobrze na parkiet wprowadzili się Domagał i Mielczarek. Po serii bloków oponentów przewaga zmalała do trzech oczek, ale opanowaliśmy sytuację. Kiedy nasi skrzydłowi dostawali dobrze podwieszone piłki w kontrze, zwykle kończyło się pewnym punktem dla GieKSy (14:8). Ozdobą seta była akcja na 16:10 dla GKS-u, w której obie ekipy wykonały w obronie dwieście procent normy. Katowiczanie niemal do końca meczu grali swoje w polu i przy siatce, nie pozwalali przemeblowanej szóstce zawiercian na zbyt wiele. Niemal, bo w korzystnej sytuacji pod koniec seta GKS pozwolił sobie na dwa zablokowane ataki i zrobiło się nerwowo (23:22). Strachy zostały rozwiane po dwóch punktowych atakach Haina (25:23, które dały nam remis 2:2. 

Oba kluby zagrają rewanżowe starcie sparingowe w sobotę 10 września o godzinie 14:00 w Zawierciu.

Partner strategiczny
Partner Wiodący
Klub Biznesu
Partner Techniczny
Partnerzy
PlusLiga