- W tym sezonie PlusLigi każdy musi walczyć na sto procent, a to odbija się na siłach drużyny. To normalna kolej rzeczy - mówił Dariusz Daszkiewicz, z którym po porażce 1:3 z Cuprum Lubin rozmawialiśmy na temat sytuacji zdrowotnej drużyny.

Co stało się z zespołem, który kilka dni temu pokonał za trzy punkty Asseco Resovię Rzeszów?

Nie można ukrywać, że naszą główną bolączką w ostatnim czasie były kłopoty zdrowotne. Na ostatnich zajęciach przed meczem kostkę niefortunnie skręcił Jan Nowakowski i jego brak był widoczny. Na dobrą sprawę nie mieliśmy możliwości dokonania zmian, próbowaliśmy wariantu z trochę oszukaną podwójną zmianą, gdzie Adrian Buchowski wchodził na prawe skrzydło. W takim meczu jak z Cuprum potrzebna była ławka rezerwowych do wsparcia drużyny i dania jej impulsu, ale jej zabrakło. Mecz w Rzeszowie, z którego wrócili do Katowic około czwartej nad ranem, kosztował nas sporo sił i z pewnością to miało swój wpływ na wynik w Lubinie.

BILETY NA MECZ Z BKS-EM VISŁA BYDGOSZCZ! JAK ZAWSZE ATRAKCYJNE CENY (KLIKNIJ)

Należy też oddać Cuprum, że zagrało dobrą siatkówkę i było w stanie wykorzystać naszą słabszą dyspozycję. Mieliśmy swoje szanse, co przerodziło się w wygraną w trzeciej partii, wcześniej w pierwszym secie mieliśmy okazję na wyrównanie do wyniku 24:24 i granie na przewagi, co jednak się nie powiodło. Teraz będziemy mieli kilka dni przerwy na spokojną pracę, a potem mecz w Zawierciu, które jest trudnym terenem. Mam nadzieję, że do tego czasu Janek Nowakowski dojdzie do siebie na tyle, że będzie nam w stanie pomóc. Jego uraz nie jest na tyle poważny, by wykluczyć do z gry w kolejny spotkaniu, ale tak czy siak każdy trening bez jego udziału będzie dużym utrudnieniem dla naszej codziennej pracy,

Słabiej prezentowaliśmy się na rozegraniu i prawym skrzydle, a możliwości zmiany były bardzo ograniczone...

Właśnie po to kompletuje się czternastu zawodników, by ci, którzy wcześniej byli rezerwowymi, byli w stanie pojawić się na boisku w razie potrzeby. Nasi zmiennicy nieraz udowadniali w tym sezonie, że są wartościowym wzmocnieniem składu i są w stanie wnieść sporo do gry zespołu, gdy przydarza się słabszy moment. Podczas meczu w Rzeszowie nasze możliwości rotowania składem były wyraźnie ograniczone, ale wtedy cała drużyna zagrała równe, dobre spotkanie, co pozwoliło nam zdobyć ważne punkty. W Lubinie tym razem zabrakło nieco sił i żałujemy, że nasza sytuacja kadrowa nie pozwoliła nam na wykorzystanie potencjału składu.

Rozegraliśmy pięć spotkań w dwa tygodnie, zaliczając podróże do Gdańska, Rzeszowa i Lubina. Prędzej czy później musiał przyjść słabszy moment?

To miało jakiś wpływ na to, co się wydarzyło, ale mimo wszystko największym problemem są urazy, które utrudniają nam także normalny trening szóstkowy. Na dobrą sprawę w trakcie ostatnich dwóch tygodni szansa na spokojne trenowanie była znikoma, ponieważ grając co trzy dni, przy wyjazdach sięgających kilkaset kilometrów jest to zwyczajnie niemożliwe. Poza meczem z PGE Skrą Bełchatów rozgrywaliśmy cztery trudne, dłuższe spotkania, z czego aż trzy wyjazdowe. Kiedy rozgrywa się mecz na wyjeździe o 20:30 i wraca się autokarem pod halę w środku nocy, to nie wpływa korzystnie na regenerację drużyny po wysiłku.

Te wszystkie czynniki nakładają się na siebie i sprawiają, że sytuacja jest taka, a nie inna. Zmęczenie zespołu nasila się, dlatego tym ważniejsze są dni odpoczynku tuż po meczu. Liczymy na to, że Nowakowski wznowi trenowanie w tym tygodniu, natomiast jeżeli chodzi o pozostałych kontuzjowanych, to nie należy się spodziewać ich szybkiego powrotu do meczowego składu.

Jak wygląda sytuacja borykającego się z urazem pleców Jakuba Jarosza?

Na pewno nie ma szans na to, by wrócił do nas w najbliższym meczu w Zawierciu. Mamy nadzieję, że jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to może będzie gotowy na mecz z BKS-em Visła Bydgoszcz. W przypadku Jarosza do niedawna wydawało się, że jego powrót do zdrowia jest na dobrej drodze, ale na treningach okazywało się, że stare dolegliwości wracają. Dopóki nie będziemy mieli stu procent pewności, że Kuba jest gotowy do gry, nie możemy go desygnować do składu meczowego. Na razie nasz kapitan jest wyłączony ze zwykłego treningu, ma także zajęcia z fizjoterapeutą. Dajemy my najbliższe dwa tygodnie na spokojny powrót do zdrowia i bardzo liczymy na to, w kolejnym domowym meczu będzie mógł wrócić na parkiet.

Pojawiają sie głosy, że rozegrane tie-breaki odbijają się teraz na zdrowiu siatkarzy GKS-u.

Niektórzy mogą tak uważać, ale z drugiej strony nikt nie jest w stanie przewidzieć takich kontuzji jak ta Nowakowskiego czy Miłosza Zniszczoła z końcówki poprzedniego roku. Urazy stawów skokowych czy kolan są typowe dla siatkówki i nie ma zespołu, w którym jeden lub dwóch zawodników nie dozna w sezonie takiej kontuzji. Nie zmienia to faktu, że rozegranie kilku długich spotkań co trzy dni, podróże po Polsce i późne godziny rozgrywania spotkań nakłada się na narastające zmęczenie drużyny. Takich problemów zapewne byłoby mniej, gdyby grać jedno spotkanie w tygodniu.

Mimo wszystko jesteśmy gotowi na rywalizację w każdych warunkach i zdajemy sobie sprawę, że na koniec rundy każdy punkt i set może zaważyć na końcowej pozycji. Pierwsza czwórka ligi jest w miarę pewną gry o mistrzostwo Polski, o pozostałe cztery miejsca walczy aż dziewiątka drużyn, dlatego różnice punktowe między nimi są niewielkie. Dlatego każdy musi walczyć na sto procent, a to odbija się na siłach drużyny. To normalna kolej rzeczy.

Widać, że drużyna dba o dobrą atmosferę i mobilizację w trakcie meczów. Jest ona świadoma tego, że wchodzimy w najtrudniejszy i najważniejszy etap rundy zasadniczej?

Jest i pokazała to choćby w Rzeszowie, gdzie mimo niemal zerowych możliwościach zmian na kluczowych pozycjach zdobyliśmy ważny komplet punktów. Tak jak powiedziałem wcześniej, drużyna to czternastu ludzi i każdy w niej musi być gotowy na to, że kolega może mieć słabszy moment w meczu i musi wziąć na siebie odpowiedzialność za wynik po wejściu na boisko. Póki co najważniejszy dla nas jest powrót do gry i treningu w komplecie, inaczej nasza sytuacja w dalszej części sezonu będzie wymagająca. Najważniejsza część treningu w siatkówce to zajęcia w szóstkach, a na tę chwilę mam naprawdę ograniczone możliwości w przygotowaniach do kolejnych gier.