sobota, 09 marca 2024 14:45, OS Szopienice

25. kolejka PlusLiga

GKS Katowice

GKS Katowice GKS

2

:

3

( 25:21, 25:20, 20:25, 25:27, 9:15 )

Asseco Resovia Rzeszów

Asseco Resovia Rzeszów Resovia

 

 

 

 

Składy

GKS Katowice: Waliński, Jarosz, Krulicki, Usowicz, Vasina, Saitta, Mariański (libero) oraz Mielczarek, Domagała, Kvalen, Fenoszyn. Trener: Grzegorz Słaby

Asseco Resovia Rzeszów: Drzyzga, Kochanowski, Cebulj, DeFalco, Boyer, Kłos, Zatorski (libero) oraz Louati, Bucki, Kozub

Przebieg spotkania

W domowym meczu 25. kolejki PlusLigi GKS Katowice podejmował Asseco Resovię Rzeszów, finalistę tegorocznej edycji Pucharu CEV i zespół aspirujący do walki o medale mistrzostw Polski. W składzie rywali mieliśmy znajomą twarz, czyli rozgrywającego Łukasza Kozuba, za to w naszym składzie występował były gracz rzeszowskiego klubu Jonas Kvalen. Po spotkaniu uhonorowano środkowego GieKSy Bartłomieja Krulickiego, który rozegrał 100 meczów w PlusLidze dla naszego Klubu.

Na początku meczu oba zespoły dobrze pracowały z blokiem rywala (4:3), GKS zaczął od obiecujących akcji w obronie i bloku Jakuba Jarosza na lewej stronie, ponadto pewnie grę naszej ekipy po przyjęciu prowadził Davide Saitta, a to pomagało nam prowadzić walkę punkt za punkt. Nasi rywale nie byli celni w polu serwisowym, co też miało odzwierciedlenie w wyniku (12:12). Trener Medei poprosił o czas po bloku Usowicza na 15:13 dla GKS-u, widząc, że jego zespół nie dominuje na boisku, za to katowiczanie metodycznie i bez pomyłek robią swoje.

Rzeszowianie dzięki skuteczności Torey'a DeFalco doprowadzili do remisu, ale to GKS był o jeden punkt przed faworytem spotkania aż do bloku na Jaroszu (18:19). Nasza sytuacja poprawiła się po punkcie z ataku i dwóch asach Vasiny, które dały nam wynik 23:19! Rozpędzona GieKSa nie dała szans Resovii i wygrała seta do 21 dzięki akcji Walińskiego poprzedzonej kapitalnymi obronami naszych graczy w polu. Zdenerwowani gracze Resovii chcieli zacząć kolejną partię mocnym akcentem i prowadzili 3:1 po szczęśliwym asie Drzyzgi. Szybko wyrównaliśmy stan gry po ataku Walińskiego z piłki przechodzącej, ale widać było po skuteczności Klemena Cebulja, że czeka nas równie zacięta partia co ta pierwsza.

Po asie Saitty w sam narożnik boiska na 9:6 włoski trener Resovii znów zaprosił zespół do siebie, a GKS potwierdził, że jego gra w tym spotkaniu nie jest przypadkiem. Błędy rywali sprawiły, że GKS wygrywał czterema punktami i kreował bardzo dobry scenariusz tego spotkania. Po ataku Vasiny z drugiej linii i szczęśliwym, ale udanym ataku Walińskiego o taśmie wygrywaliśmy już 17:11, a rzeszowianie mieli spore trudności, żeby skończyć akcję zaraz po swoim przyjęciu, do tego popełniali kosztowne błędy na środku siatki. Za ich sprawą wygrywaliśmy 21:14 i byliśmy na ostatniej prostej po wygraną w drugim secie. Wtedy przyjezdni zdecydowanie poprawili grę w obronie i zdobyli kilka punktów z rzędu, a trener Słaby skorzystał z przerwy.

Nie było łatwo, ale dopięliśmy celu po bloku Krulickiego i jego pewnym ataku ze środka (25:20) na koniec długiej akcji! Nasi rywale przeprowadzili zmiany w składzie, decydując się na Louatiego na przyjęciu i zaczęli od prowadzenia 4:2 po bloku na Vasinie i autowym ataku Jarosza. Widać było, że podrażniona Resovia rzuca się do odrabiania strat, a GKS musiał tę presję wytrzymać (5:8). Po asie Walińskiego i pewnym bloku Vasiny na Boyerze mieliśmy remis po 9, na co Resovia odpowiedziała siłą swojego atakującego i mocnym serwisem. Po bloku na Vasinie oponenci wygrywali 13:10 i tym razem to oni mieli sporą inicjatywę w każdym elemencie.

Zmniejszyliśmy stratę po dwóch blokach z rzędu i próbowaliśmy przełamać trzypunktowe prowadzenie zdeterminowanej Resovii, która nie wybaczała pomyłek. Zagrywki Jakuba Kochanowskiego przybliżyły Resovię do wygranej w trzeciej partii (22:17), a przedłużyła ona oficjalnie mecz po naszej nieudanej zagrywce na 25:20 dla podkarpackiej ekipy. Tym samym GKS mógł cały czas zamknąć mecz za trzy punkty, a Resovia była zdeterminowana, by doprowadzić do piątego seta. Katowiczanie wrócili do swojej konsekwencji w obronie i na początek meczu remisowali 5:5 za sprawą skuteczności Walińskiego i Jarosza, a potem wyszli na prowadzenie 10:7 dzięki czujności Vasiny i Krulickiego w ataku oraz Usowicza w bloku.

Dzięki temu katowiczanie mieli większy komfort w grze i korzystali z autowych serwisów rywala, a także z pewnej ręki Walińskiego w akcjach z drugiej linii. Rzeszowianie walczyli zawzięcie o wyrównanie wyniku (16:14, 17:17), co udało im się po dwóch z rzędu punktach Jakuba Buckiego. W końcówce partii, szalenie wyrównanej i nerwowej, GKS wytrwale zdobywał kolejne punkty, obijając blok Resovii i koniec końców zagrał na przewagi. W niej decydujący okazał się as Jakuba Buckiego na 27:25 dla rywali, tym samym zmuszeni byliśmy do grania piątego seta.

Przyjezdni zamierzali zacząć tie-breaka mocnym akcentem i po dwóch akcjach z rzędu Cebulja prowadzili 4:2, korzystając z naszych problemów z przyjęciem mocnej zagrywki. Zarysowała się wyraźna przewaga Resovii w grze na siatce, a po błędzie odbicia u Saitty zmienialiśmy strony przy rezultacie 8:4 dla gości. Widać było, że GKS stracił impet z pierwszych dwóch setów, choć pewnie punktował środkiem siatki, za to gracze trenera Medeiego dzięki aktywnemu Jakubowi Buckiemu wrócili na swój wysoki poziom i pewnie szli po dwa punkty. Ostatecznie cały mecz padł łupem Asseco Resovii po ataku Cebulja (9:15).

MVP: Jakub Kochanowski (Resovia)