Po wyjazdowym spotkaniu z Bogdanką LUK Lublin (1:3) rozmawialiśmy z rozgrywającym GieKSy Piotrem Fenoszynem.

Mieliśmy w tym spotkaniu dobre momenty, ale niestety po raz kolejny nie wystarczyły one do ugrania czegoś więcej w Lublinie...

Możemy tylko żałować, że nie wywozimy z tego terenu chociażby punktu. Czasem brakuje po prostu szczęścia, nieco inaczej odbitej piłki w obronie czy w przyjęciu. Na gorąco po spotkaniu można powiedzieć po prostu: szkoda, bo pojawiły się szanse, pojawiły się nasze zrywy. Ale to nie wystarczyło na taki zespół, jak ten z Lublina, pozostał nam jeden wygrany set.



W wygraniu trzeciego seta pomogły nam zmiany w wyjściowej szóstce, w tym także twoje wejście na parkiet. To na pewno daje satysfakcję, ale niepełną.

W naszej drużynie każdy jest gotowy na to, żeby wejść na boisko w dowolnym momencie i pomóc w grze. Udało nam się wygrać seta i nawiązać walkę do samego końca, w czym na pewno pomogły zmiany. Jest to jakiś plus, ale koniec końców nadal nic z tego nie mamy i tego szkoda.

Nasze ostatnie dwa spotkania stały pod znakiem przeciwstawiania się bardzo dużej sile ognia rywala w polu serwisowym, która utrudniała nam odpowienie rozgrywanie. 

To nie pomaga, ale należy oddać naszym ostatnim przeciwnikom, że stanęli na wysokości zadania i zaprezentowali swój olbrzymi potencjał w polu zagrywki. Musimy sobie radzić na wysokich piłkach, w trudnych boiskowych sytuacjach, na pewno nie jest to łatwe. Jedyne, co nam pozostaje, to dalej walczyć i próbować przeciwstawiać się swoimi atutami. Póki co tak klasowi rywale jak ci z Rzeszowa czy Lublina są od nas niestety silniejsi w elemencie serwisu.

Przed nami kolejny bardzo mocny przeciwnik, czyli PGE Projekt Warszawa. Co będzie kluczowe w nastawieniu na to starcie?

Tegoroczny sezon pokazuje, jak wielu jest mocnych, klasowych rywali w PlusLidze. Myślę, że kluczowa jest przede wszystkim walka o każdy punkt w meczu i staranie się, aby wykorzystać każdą szansę na punkt, kiedy się to nadarza. Po prostu trzeba wyjść na boisko z pewnością siebie i pokazać się z jak najlepszej strony, a jeżeli rywal będzie miał wtedy słabszy dzień, to należy to wykorzystać jak najlepiej.

fot. plusliga.pl