Poznajcie bliżej nowego rozgrywającego siatkarskiej GieKSy, którego czeka debiut na poziomie PlusLigi.

Początki

Styczność ze sportem miałem od początku, rodzice mocno kierowali mnie właśnie ku takiej ścieżce. Jak chyba każdy chłopak zaczynałem od piłki nożnej, która mi towarzyszyła od szkoły podstawowej, aż w którymś momencie, bodajże pójścia do gimnazjum, tata zaprowadził mnie na zajęcia siatkarskie. Z tego, co pamiętam, bardzo mi się wtedy spodobało i uznałem, że skoro wszyscy koledzy grają w futbol, to ja postawię na coś innego.

Może było w tym coś z przekory, chęci pójścia inną drogą niż wszyscy. Zresztą do dzisiaj podejmuję różne decyzje w życiu, kierując się przede wszystkim swoją wizją i szukaniem swojej własnej drogi. I ta przygoda trwa do dzisiaj: zaczęło się od grania w czwartej lidze, kiedy ta jeszcze istniała za moich czasów juniorskich, a wszystko potoczyło się tak, że mogę grać w zespole PlusLigi i powoli realizuję kolejne cele.

Kraków

W Wawelu Kraków zaczynałem granie z Marcinem Kanią, byłym zawodnikiem GieKSy, jesteśmy przyjaciółmi po dziś dzień. Sporo siatkarskich zawodników pochodzi z Krakowa i ze sporą częścią z nich utrzymuję przyjacielskie relacje, to jest od lat stała paczka znajomych. Jeżeli miałbym kogoś wyróżnić, to na pewno Marcina Komendę, innego byłego siatkarza GKS-u. Ponadto mój bardzo dobry przyjaciel z Krakowa Marcin Nowakowski jest obecnie statystykiem kadry Polski i Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Jak pokazuje życie, niejedna osoba z Krakowa przebiła się do poważnej siatkówki!

Czas w AZS AGH Kraków dał mi chyba najwięcej, jeżeli chodzi o rozwój siatkarski. Przez trzy lata gry w tym klubie poszedłem do przodu w wielu aspektach, przede wszystkim ze względu na trenera Andrzeja Kubackiego, który od lat szkoli młodych zawodników, którzy potem przebijają się do drużyn PlusLigi. Trzymaliśmy się razem, wspieraliśmy się nawzajem w osiąganiu swoich celów i mogę być teraz dumny, że tylu moich kumpli i znajomych z AGH widzę teraz na najwyższym poziomie rozgrywkowym, na przykład Patryka Łabę, Mateusza Jóźwika, Jakuba Macyrę, Daniela Gąsiora czy Dawida Dulskiego.

KPS Siedlce

Granie w klubie z Siedlec było dla mnie wyprawą w dalszą część Polski i pewnym wyzwaniem, jako że po raz pierwszy grałem poza województwem małopolskim. Pobyt tam miał swoje plusy i minusy, ale będę dobrze wspominał tamten czas, bo nauczyłem się tam sporo rzeczy i wyciągnąłem kilka lekcji dla siebie. Czułem się tam dobrze, ale nie ukrywam, że dobrze odnajduję się w większych miastach, dlatego przeprowadzka do Katowic była dla mnie pod tym względem udanym wyborem.

Pierwsze tygodnie w GKS-ie

Jeżeli chodzi o pierwsze wrażenia z trenowania w GieKSie, pod względem czysto siatkarskim nie ma gigantycznych różnic pomiędzy tym, jak wyglądają treningi w pierwszej lidze a PlusLidze. Na pewno nasza grupa jest mocna, jeżeli chodzi o umiejętności, każdy jest skupiony na osiąganiu drużynowych i własnych celów i czuć koncentrację na dobre występy. Najważniejszą różnicą jest dla mnie to, że na tym poziomie zawodnik może skupić się wyłącznie na treningu i siatkówce, co nie jest oczywiste w klubach z drugiej i pierwszej ligi. Tutaj nie martwimy się o dostępność hali, sprzętu, możemy poświęcić się w stu procentach graniu i daje to odczuwalny komfort.

Jako rozgrywający lubię uczyć się swojego fachu od najlepszych, a w Polsce, kraju wicemistrzów świata i mistrzów Europy, mamy wielu wspaniałych zawodników, których grę ogląda się z przyjemnością. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby być wsparciem dla chłopaków, którzy otrzymują ode mnie piłki i być pomocnym dla drużyny. Skupiam się na tym, by ułatwiać chłopakom pracę na boisku i by czuli się oni komfortowo ze mną na parkiecie. Do tego kluczowa podczas meczów jest pozytywna energia i wzajemne wsparcie, to też są dla mnie ważne elementy postawy boiskowej.

Katowice

Tak jak mówiłem, dobrze czuję się w dużych miastach, dlatego Katowice bardzo mi odpowiadają. Mieszkam w okolicach Parku Śląskiego, tak że mogę cieszyć się ładnymi, zielonymi terenami. Jeszcze poznaję miasto, ale zdążyłem zwiedzić już katowicki Rynek i na pewno będę jeszcze długo odkrywał to miasto, bo jest tutaj co robić i co oglądać, także w wolnym czasie.