Poznajcie bliżej nowego przyjmującego siatkarskiej GieKSy, który czeka na swój debiut na poziomie PlusLigi.

Początki

Zawsze chciałem być sportowcem, próbowałem jak każdy młody chłopak innych dyscyplin, natomiast główny kierunek był właśnie na siatkówkę. Zacząłem grać w nią w wieku mniej więcej 14 lat w klubie z rodzinnego miasta, Warcie Działoszyn, gdzie moim trenerem był Sławomir Korczak - serdecznie go pozdrawiam.

W Warcie przeszedłem cały szlak siatkówki na poziomie młodzieżowym łącznie z występami na poziomie III ligi, a moim późniejszym klubem był AZS Politechnika Opolska, gdzie spędziłem kolejne 5 lat. Dołączenie do AZS-u było trochę zbiegiem okoliczności, ponieważ miałem dołączyć do innego klubu, ale rozmowy z nim nagle się urwały i w tamtym momencie zostałem jedynie ze studiami na Politechnice. Zdecydowałem się wtedy na grę w tamtejszym AZS-ie. Co ciekawe, w tamtych czasach podczas Akademickich Mistrzostw Polski miałem okazję zagrać w jednej drużynie z Dawidem Ogórkiem, a po latach nasze drogi znowu się skrzyżowały.

AZS Częstochowa był ważnym elementem mojej młodzieżowej kariery siatkarskiej, zresztą wspomniany przeze mnie trener Korczak pochodzi właśnie z tego miasta. Często pojawiałem się na meczach AZS-u, przyczyna była prosta: tam miałem najbliżej do siatkówki na najwyższym krajowym poziomie.

Giba

Pseudonim “Giba” wziął się oczywiście od mojego nazwiska, ale nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo miła zbieżność, a wręcz zaszczyt. Charakterystyka gry tego słynnego zawodnika jest mi bliska, choćby ze względu na podobny wzrost i Brazylijczyk był bez wątpienia jednym z moich siatkarskich idoli. To był gracz o niesamowitym wyszkoleniu technicznym, które imponuje po dziś dzień. Poza tym w jego czasach siatkówka była oparta na dużej sile i warunkach fizycznych, a on złamał ten stereotyp i pokazał, że sporo można osiągnąć poprzez wybitną dynamikę, szybkość i technikę gry.

KPS Siedlce i Gwardia Wrocław

Dobrze wspominam czas spędzony w Siedlcach, gdzie spędziłem trzy sezony. W moim debiutanckim roku w tym klubie sięgnęliśmy po brązowy medal pierwszej ligi. Dostawałem wtedy wiele szans na grę i miałem okazję występować obok takich zawodników jak Jakub Bucki, Piotr Łukasik czy Moustapha M’Baye, którzy mają na swoim koncie wiele meczów w PlusLidze. Wsparcie takich graczy z pewnością napędzało mnie do jeszcze cięższej pracy.

Wrocławska Gwardia była na pewno projektem o dużym rozmachu, nastawiony na sukces, który ostatecznie zabrakło. Patrząc z perspektywy czasu, być może właśnie to sprowadziło ten klub tam, gdzie jest obecnie. Bardzo dobrze wspominam czas gry w Gwardii, ponieważ wszyscy byli tam nastawienie na występy na sto procent swoich możliwości i walkę o najwyższe miejsca. Rozwój klubu był imponujący i bardzo widoczny, cechowało go dążenie do jak największej profesjonalności. Koniec końców zabrakło po prostu sukcesu.

Norwid Częstochowa

Można powiedzieć, że mistrzowski sezon Norwida Częstochowa w 1. lidze był jak do tej pory najważniejszym momentem mojej kariery, tym bardziej, że czułem się bardzo ważną częścią tamtej drużyny i czułem na sobie dużą odpowiedzialność za jej wyniki. Wspólnie stworzyliśmy mocny trzon drużyny m.in. z zawodnikami, którzy są bardzo dobrze znani w Katowicach, czyli Rafałem Sobańskim, Łukaszem Usowiczem czy Damianem Kogutem. Dobrze czułem się w tej ekipie, co przełożyło się na wynik, do tego jako doświadczony zawodnik na poziomie pierwszej ligi mogłem grać dojrzałą siatkówkę i wiedziałem, czego wymaga liga.

Nie da się nie wspomnieć o trenerze Piotrze Gruszce, który przygotowywał nas do osiągania jak najlepszych wyników. Bazowaliśmy w dużej mierze na systemach gry, które wypracowywaliśmy za jego pracy w Norwidzie i to przełożyło się na nasz sukces w kluczowej fazie sezonu. Czuliśmy się pewni siebie w meczach finałowych, ponieważ wspieraliśmy się wzajemnie w naszej grupie i znaliśmy swoją wartość, co przekładało się na boiskowy luz i dobrą atmosferę.

W wieku 32 lat chyba nie da się być bardziej gotowym na debiut w PlusLidze (śmiech). To już chyba ostatnia chwila na spełnienie takiego marzenia, oczywiście oby jeszcze służyło zdrowie i było mi dane grać na jak najwyższym poziomie. Po awansie z Norwidem do PlusLigi moje przygotowania do sezonu skomplikowało skręcenie kostki we wrześniu ubiegłego roku, które zabrało mi ponad sześć tygodni regularnej pracy na treningach. Do tego na mojej pozycji w drużynie była ponadprogramowa liczba graczy i było jasne, że będzie ciężko z wywalczeniem miejsca w składzie. Z inicjatywy mojej i klubu doszło do wypożyczenia do Mickiewicza Kluczbork, tym samym nie było mi dane w minionym sezonie zadebiutować w PlusLidze.

GKS Katowice

Czuję się bardzo dobrze, a w atmosferze, jaką mamy w zespole, można się bez żadnych problemów przygotowywać do startu sezonu i na treningi przychodzi się z uśmiechem. Cały czas jesteśmy w okresie przygotowań i pierwsze sparingi pokazały nam, jakie mamy mocne strony, a co jeszcze musimy poprawić do pierwszego oficjalnego meczu. Jeśli chodzi o moje przeczucia, są pozytywne; myślę, że że niejednemu mocnemu przeciwnikowi napsujemy krwi i będziemy chcieli wyzwolić nas ofensywny potencjał, który jest spory. Cały czas czekamy na dołączenie do zespołu Alexa Bergera, który przyjedzie do nas po sezonie reprezentacyjnym i będzie dużą wartością dodaną do drużyny. To, co mogę obiecać, to walkę do samego końca i zostawienie serca na boisku w każdym meczu.

Co najbardziej lubię w Katowicach? Dużo zieleni, sporą liczbę parków i Dolinę Trzech Stawów, która bardzo mi przypadła do gustu. Nie miałem okazji na dłuższe zwiedzanie miasta, ponieważ jesteśmy w okresie pracy w hali i na siłowni, który cechuje się długimi jednostkami treningowymi i staramy się poświęcać wolne chwile przede wszystkim na regenerację i odpoczynek. Ale miasto jest super i mogę o nim mówić w samych pozytywnych słowach.