GKS Katowice w ostatnim meczu 2019 roku pokonał Aluron VIrtu CMC Zawiercie 3:1 w słynnej hali Spodek. - Nikogo nie zaskoczę chyba stwierdzeniem, że powinniśmy grać w nim o wiele, wiele częściej - przekonywał Jan Nowakowski, środkowy GieKSy.

Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszej końcówki 2019 roku niż zwycięstwo z mocnym rywalem w Spodku. Miło jest sobie przypomnieć wygrywanie za trzy punkty?

A czy my w tym sezonie wygraliśmy z kimś za trzy punkty?

Tak, z MKS-em Będzin u siebie.

O proszę! Zagraliśmy tak dużo tie-breaków, że zupełnie o tym spotkaniu zapomniałem! I chyba wszyscy zapomnieliśmy, jak to jest wygrywać za trzy punkty, ale przypomnieliśmy sobie i mamy naprawdę dużo satysfakcji. Niedługo zaczynają się Święta i mamy kilka dni bardzo pożądanej przerwy. Mam nadzieję, że taki mecz nas naładuje pozytywnie na cały kolejny rok.

KARNETY NA RUNDĘ WIOSENNĄ GKS-U W SPRZEDAŻY!

Tym bardziej, że wspierała was jak do tej pory najliczniejsza widownia w sezonie.

Przyszło sporo ludzi i cieszymy się, że pokazaliśmy im naszą dobrą grę. Takie zwycięstwo w Spodku smakuje wyjątkowo i nikogo nie zaskoczę chyba stwierdzeniem, że powinniśmy grać w tej hali o wiele, wiele częściej!

Pokazaliście dobrą siatkówkę, ale przegrany trzeci set mógł zasiać ziarno niepokoju...

Przydarzyła nam się porażka w trzecim secie, ale nie powiedziałbym, że to był klasyczny przestój. Po prostu przeciwnik zaczął grać nieco lepiej, do tego zmiennicy dobrze wykonali swoją robotę i zmusili nas do tego, żebyśmy jeszcze bardziej podnieśli swój poziom grania. I właśnie ten poziom pokazaliśmy w kolejnej partii, atakowaliśmy i zagrywaliśmy lepiej...

Do tego wybroniliście kluczowe wymiany całego spotkania.

Tak, wygraliśmy pod koniec czwartego seta trzy szalenie ważne obrony, a w jednej z nich Dustin Watten zachował się jak taran i zniszczył naszą ławkę rezerwowych, a przy tym zanotował akcję meczu. Wcześniej Dusty zaliczył nie mniej ważną interwencję, kiedy przyjął w punkt bardzo dobrą zagrywkę Grześka Boćka i dzięki temu szybko „zdjęliśmy” go z pola serwisowego. Potem Miłosz Zniszczoł świetnie spisał się na zagrywce... Po prostu zagraliśmy czwartego seta lepiej, niż trzy wcześniejsze i wiedzieliśmy, kiedy włączyć najwyższy bieg.

Czego życzysz sobie, drużynie i kibicom na nadchodzące Święta i kolejny rok?

Spokoju, przede wszystkim spokoju. Po tylu tie-breakach i zszarganych nerwach wszystkim nam przyda się spokój. A wszystkim zapracowanym kibicom GKS-u, którzy znajdują czas na to, żeby przyjść do hali i nas wspierać, życzę chwili odpoczynku i naładowania baterii. Rozgrywamy długie mecze, gramy sporo setów... A teraz zbieramy siły i szykujemy się na kolejny rok i wyzwania, jakie przed nami stawia. A zwłaszcza piąte sety!