- Najbardziej zapamiętam wsparcie ze strony kwadratu rezerwowych i to, że atmosfera w zespole była naprawdę wyjątkowa i mobilizująca - mówił atakujący Wiktor Musiał, najlepszy zawodnik meczu z MKS-em Ślepsk Malow Suwałki.
Zaczynacie rok od ważnego zwycięstwa, do tego odebrałeś pierwszą nagrodę MVP w swojej PlusLigowej karierze. To cieszy wyjątkowo?
Takie zwycięstwo cieszy podwójnie, tym bardziej na tak trudnym terenie i po długiej podróży. A nagroda to bardzo miłe wyróżnienie i docenienie wysiłku nie tylko mojego, ale i całej drużyny. Czy był to kamień milowy w karierze? Może niekoniecznie, ale na pewno ta nagroda zostanie w pamięci. To był dopiero mój drugi mecz w PlusLidze w tak dużym wymiarze czasu na boisku, na szczęście zwycięski.
Zastępowałeś z konieczności kontuzjowanego Jakuba Jarosza i zanotowałeś swój debiut w wyjściowej szóstce GKS-u. Czułeś wyjątkowy ciężar odpowiedzialności?
Nie powiedziałbym o ciężarze, po prostu byłem postawiony przed taką, a nie inną sytuacją i chciałem się wywiązać ze swoich obowiązków jak najlepiej. Miałem w głowie, że w razie mojej słabszej postawy nie mam zmiany na swojej pozycji i nie mogę się poddać, tylko po prostu wziąć się w garść i grać jak najlepiej. Może to zabrzmi nietypowo, ale takie podejście potrafi dobrze zmobilizować w trudniejszej sytuacji.
To samo mogli powiedzieć Emanuel Kohut i Jan Nowakowski, którzy też nie mieli na swoich pozycjach zmiany...
Mieliśmy nieco uszczuploną kadrę, ale mimo tego nie poddaliśmy się i zmiennicy zaprezentowali się bardzo dobrze. Do tego w trakcie meczu urazu doznał Jan Firlej, ale wchodzący z kwadratu Maciek Fijałek dał radę i poprowadził dobrze naszą grę do ostatniej piłki. Na szczęście do kolejnego meczu mamy dwa tygodnie, także do tego czasu większość chłopaków dojdzie do siebie i na kolejne spotkanie będziemy gotowi.
Ze statystyk wynika, że spotkanie z MKS-em Ślepsk było bardzo wyrównane. Co przeważyło o dwóch punktach dla nas?
Faktycznie, żaden zespół nie miał dużej przewagi w jakimś konkretnym elemencie. Najbardziej z tego spotkania zapamiętam wsparcie ze strony kwadratu rezerwowych i to, że atmosfera w zespole była naprawdę wyjątkowa i mobilizująca. Pokazaliśmy jedność i charakter w trudnych chwilach, a to odpłaciło się w tie-breaku, który dobrze zaczęliśmy i doprowadziliśmy do szczęśliwego końca. Być może mogliśmy nawet wygrać za trzy punkty, ale... najwidoczniej w tym sezonie GKS przed każdym meczem musi zakładać, że zagra tie-breaka! Najważniejsze, że zanotowaliśmy dobry początek roku.
Kolejny mecz zagracie dopiero 19 stycznia. Tak długa przerwa pomaga czy wytrąca z rytmu?
Pierwsze treningi po dłuższym okresie odpoczynku zawsze są bardziej wymagające. Chociażby w okresie przerwy świątecznej doświadczyliśmy, że wejście na właściwie obroty po nieco dłuższej przerwie wymaga czasu. Ale dłuższa przerwa będzie dla nas bardzo przydatna, choćby ze względu na naszą sytuację kadrową. Mamy rozpisany plan przygotowań i na pewno będziemy gotowi na mecz u siebie z PGE Skrą Bełchatów.
Obserwuj @GKSSiatkówka