- W trakcie meczu apetyt rósł w miarę jedzenia i czuliśmy, że możemy wygrać - mówił Kamil Kwasowski po spotkaniu z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa (2:3).

Świętowaliście setne spotkanie GieKSy w PlusLidze długo i do samego końca nie było wiadomo, kto wygra...

Klub z Warszawy jest bardzo mocny i potwierdził to w poprzednich spotkaniach. Przed samym meczem pewnie bralibyśmy jeden punkt w ciemno, ale patrząc na jego przebieg, mogliśmy postarać się nawet o trzy punkty, bo graliśmy bardzo dobrze. Była na to szansa i nie odpuściliśmy, jednak ostatecznie przegraliśmy i końcowy wynik na pewno nas nie satysfakcjonuje do końca. Wygraliśmy drugi i trzeci set dzięki dobrej postawie i charakterowi, ale tak naprawdę wszystkie sety był zacięte i miały bardzo emocjonujące końcówki.

BILETY NA ŚWIĄTECZNY MECZ W SPODKU!

Zaczęliście bardzo dobrze piątego seta, ale w jego drugiej połowie straciliście nad nim kontrolę. Co się wydarzyło?

Stało się to samo, co w pierwszym secie, czyli przydarzył nam się słabszy moment po okresie dobrej gry i niestety to wpłynęło na końcowy wynik, chociaż graliśmy o swoje do końca. Wynik nie do końca się zgadza, ale nasza gra i samo spotkanie mogły się podobać kibicom. Umówmy się, nie byliśmy faworytem i naszym najważniejszym zadaniem było szukanie dobrej siatkówki w naszym wykonaniu.

Czyli skupienie się przede wszystkim na własnej jakości?

Bawić się siatkówką, stworzyć dobre widowisko, ryzykować w ataku - to był nasz plan i udało nam się go w jakiś sposób wypełnić. Co nie zmienia faktu, że w trakcie meczu apetyt rósł w miarę jedzenia i czuliśmy, że możemy ten mecz wygrać. Nie udało się, dlatego czujemy trochę goryczy, ale nie załamujemy się i szykujemy na kolejny mecz.

Waszym kolejnym rywalem jest Jastrzebski Węgiel, z którym przegrywaliście w okresie przygotowawczym. Jest szansa na wyrównanie rachunków?

Jeżeli utrzymamy nasz poziom gry i zaangażowania całej ekipy, to możemy powalczyć o naprawdę dużo. Ale drużyna z Jastrzębia-Zdroju pokazała chociażby w ostatnim meczu z Resovią, że jest w wyśmienitej formie. Pojedziemy na trudny teren i po raz kolejny nie będziemy faworytem spotkania, ale może to i lepiej? Po raz kolejny zagramy bez większej presji i będziemy po prostu chcieli pokazać naszą dobrą siatkówkę. I pokazać, że stać na wygrywanie z każdym.