- Była walka, determinacja, zabrakło tylko lub aż jakości - uznał nasz rozgrywający Jan Firlej po porażce 2:3 z Treflem Gdańsk w 3. kolejce PlusLigi.

To był niezły mecz obu drużyn, ostatecznie jednak to Trefl Gdańsk wywozi dwa punkty z Katowic. Co zadecydowało?

Siatkówka! A tak na poważnie, chłopaki z Gdańska zachowali nieco więcej zimnej krwi w kluczowych momentach meczu. Nie zaglądałem jeszcze w statystyki, ale rywal grał dziś solidnie i ciężko było go "ukłuć". Dla nas kluczowe były momenty, kiedy udawało się nam wywrzeć na Treflu presję swoją zagrywką, na przykład w tie-breaku, kiedy odrobiliśmy sporą stratę w połowie partii. Natomiast w tym elemencie lepiej przez cały mecz spisywali się przeciwnicy. Nie odkryję tutaj niczego nowego, po prostu sprawdziło się powiedzenie "kto zagrywa, ten wygrywa". 

BILETY NA MECZ Z CUPRUM W SPRZEDAŻY!

W meczach z Resovią i Skrą mogliście zdobyć punkty, w spotkaniu z rywalem na podobnym poziomie już musieliście to zrobić. Ta świadomość wam towarzyszyła?

Nie odczuwaliśmy żadnej presji tego typu, przynajmniej ja czegoś takiego nie czułem. Moim zdaniem podeszliśmy do tego meczu tak samo, jak do dwóch poprzednich gier i jedyne, co decydowało, to nasza gorsza dyspozycja. 

Czeka was mecz w Olsztynie, jeden z najdalszych wyjazdów w tym sezonie. Celem jest utrzymanie równego poziomu gry z ostatnich spotkań?

Pełna zgoda, dokładnie o to walczymy. Tak, jak już mówiłem we wcześniejszych wywiadach, naszym najważniejszym celem powinien być każdy kolejny mecz, bo drużynę tworzy wielu nowych ludzi, którzy w większości nie mieli okazji ze sobą grać. Musimy się poznać na boisku, przeżyć na nim trudniejsze momenty i nabrać doświadczenia, by wiedzieć, jak sobie radzić z gorszych chwilach. Kiedy idzie, to wszystko jest super, ale trzeba nauczyć się grania w takich wymagających meczach jak ten z Treflem. Na razie trudno mówi mi się o porażce, nie umiem jej przełknąć, ale za dwa-trzy dni będzie to dobra lekcja na przyszłość. A poza tym sezon pędzi, dlatego trzeba grać dalej i nie rozpamiętywać.

Widać, że masz wypracowane rozwiązania w ataku z Rafałem Szymurą i Janem Nowakowskim, pozwalasz sobie na sporo fantazji w rozegraniu. Ta grupa ludzi pomaga w byciu kreatywnym?

Zdecydowanie tak. Akurat z Janem i Rafałem grałem już wcześniej, co nie pozostaje bez wpływu na nasza obecną grę, ale generalnie tworzymy bardzo fajny zespół i to widać na boisku. Nikt nie powie, że nie walczyliśmy do końca o zwycięstwo i przestaliśmy spotkanie. Była determinacja, była waleczność, zabrakło tylko lub aż jakości.