Po spotkaniu z Indykpolem AZS-em Olsztyn (1:3) rozmawialiśmy z Bartoszem Gomułką, najlepiej punktującym tego dnia siatkarzem GKS-u Katowice.
Niestety nie przywozimy do Katowic punktów z Olsztyna. Co byś zaliczył po spotkaniu z Indykpolem AZS-em Olsztyn na plus, a co na minus w naszej postawie?
Na plus było to, że dłuższymi momentami nasza gra wyglądała naprawdę dobrze - bez głupich błędów, solidnie w obronie i w kontrataku, a także w ataku po przyjęciu. Niestety po raz kolejny przydarzały nam się przestoje, które na dobrą sprawę od początku sezonu przeszkadzają nam w wygrywaniu spotkań. To jest główna przyczyna naszych takich, a nie innych wyników w całym sezonie.
Było wiele takich spotkań, gdzie stawaliśmy przed szansą urwania jednego lub dwóch punktów, ale właśnie przestoje w grze nam na to nie pozwalały. Kiedy traci się trzy-cztery punkty z rzędu, gra się ciężko, trzeba ryzykować zagrywką i popełnia się nią więcej błędów. Kiedy tylko możemy, staramy się z tych dołków wychodzić.
W tym meczu byliśmy w stanie nieraz wracać do gry po przestoju, wyrównywać rezultat i na dobrą sprawę do końca nie było wiadomo, która drużyna przechyli szalę zwycięstwa.
To był mecz, gdzie obie drużyny miały swoje słabsze chwile, AZS Olsztyn na pewno wykorzystał je lepiej i teraz może cieszyć się z punktów. Rywal miał mniej przestojów w końcówkach setów, nam przydarzyło się ich więcej.
Zanotowałeś imponujący wynik indywidualny, 26 punktów, w tym aż 6 bloków. Było blisko wyrównania twojego dotychczasowego rekordu punktowego w PlusLidze…
Na boisku czułem się dobrze, starałem się unikać błędów i pomagać jak najbardziej drużynie mentalnie i sportowo. Dziś “zaskoczyło”, ale nie wywozimy z Olsztyna żadnego punktu i to boli. Myślę, że dałem z siebie wszystko i cieszę się, że Joshua Tuaniga mi zaufał. Dostałem nieco więcej piłek w ataku, skończyłem ich sporo i na pewno odbudowałem swoją pewność siebie po ostatnich meczach, które w moim wykonaniu nie były najlepsze.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest nadchodzące spotkanie w Katowicach przeciwko Cuprum Stilonowi Gorzów.
Na dobrą sprawę w naszej sytuacji musimy wygrywać spotkania z każdym rywalem. Tak naprawdę już nie patrzy się teraz na drugą stronę siatki i rywala, po prostu wychodzimy na boisko i walczymy o każdy punkt. Cały czas są matematyczne szanse na utrzymanie, a dopóki one istnieją, będziemy walczyć.