Po zwycięskim meczu z Cuprumem Stilon Gorzów rozmawialiśmy z Bartoszem Gomułką. MVP tamtego spotkania podkreślił, że w trudnych chwilach zawsze może liczyć na wsparcie kibiców.
To był szalony mecz. Jak go ocenisz?
Szalony mecz to na pewno dobre stwierdzenie. Według mnie powinniśmy tutaj zdobyć trzy punkty, ale nie ma co narzekać. Dalej jesteśmy w grze i dalej walczymy o utrzymanie. Dopóki tylko są szanse i matematyka się zgadza, to będziemy walczyć o każdy punkt, tak jak wspominałem wcześniej. Mimo, że zdarzają nam się takie dziwne przestoje w grze, to zawsze walczymy do ostatniej kropli potu.
Który moment tego spotkania był według Ciebie decydujący?
Myślę, że tie-break, bo go wygraliśmy i dzięki temu zdobyliśmy te dwa punkty. Decydujący pod tym kątem, że nie zdobyliśmy trzech punktów, był przestój przy stanie 15:10 w drugim secie. Wtedy niestety straciliśmy sześć czy nawet więcej punktów – to był decydujący moment na korzyść Gorzowa. Natomiast na naszą korzyść to zdecydowanie piąty set, którego udało nam się wygrać.
W drugim secie mieliśmy wygraną na wyciągnięcie ręki. Gorzów odrobił jednak stratę punktową i zwyciężył w tej partii. Jak się pozbierać mentalnie po takim ciosie?
Na pewno bardzo pomógł nam trener, który nas zmotywował. Na niektórych twarzach było widać podłamanie. Natomiast później ważna jest poprawa nastawienia. Staraliśmy się cieszyć po każdym zdobytym punkcie i wzajemnie wspierać. Nie spuściliśmy głów i szybko wróciliśmy do naszej gry, która dała nam punkty.
Twoja skuteczność była bardzo ważna. Jesteś zadowolony ze swojej gry?
Dzisiaj jestem zadowolony ze swojej gry. Natomiast jestem też zadowolony z postawy całego zespołu. Uważam, że pomimo przestojów, nasza gra wyglądała naprawdę nieźle i z dnia na dzień wygląda coraz lepiej. Szkoda, że dopiero na koniec sezonu… Według mnie cała drużyna zagrała dzisiaj dobrze - na miarę zdobycia nawet trzech punktów.
Kibice. Nie dość, że pomagają dopingiem, to jeszcze wskazują trenerowi potencjalne błędy rywali…
Tak, to prawda! Niestety, już było za późno, żeby to sprawdzać. Nasz trener miał żółtą kartkę i gdyby wziął w tamtej chwili challenge, to mógłby dostać czerwoną, a wtedy stracilibyśmy punkt. Drugi raz w tie-breaku w meczu z Gorzowem... (śmiech). A tego raczej byśmy nie chcieli. Natomiast kibice naprawdę nam pomagają i jesteśmy im za to ogromnie wdzięczni. Szczególnie w tych trudnych momentach bardzo ten doping pomaga. Chcę powiedzieć, że doping naprawdę słychać i wtedy, gdy mamy przestoje lub gdy sobie nie radzimy, to ich kibicowanie zdecydowanie nam pomaga.