sobota, 05 marca 2022 20:30, Jastrzębie-Zdrój
22. kolejka PlusLiga

Jastrzębski Węgiel JW
3
:
2
( 25:23, 25:18, 22:25, 32:34, 15:12 )

GKS Katowice GKS
Składy
Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Macyra, Fornal, Clevenot, Toniutti, Wiśniewski, Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti, Cedzyński, Szymura.
GKS Katowice: Jarosz, Szymański, Kania, Hain, Ma'a, Quiroga, Mariański (libero) oraz Domagała, Kogut, Nowosielski.
Przebieg spotkania
Siatkarską „ścieżkę zdrowia” pod koniec fazy zasadniczej zaczęliśmy od wyjazdowego spotkania 22. kolejki z mistrzami Polski, Jastrzębskim Węglem. Rywale przystępowali do meczu bez środkowego Jurija Gladyra, natomiast tuż przed meczem okazało się, że uraz kolana nie pozwoli na grę Tomasowi Rousseaux.
Mecz zaczął się od razu od dłuższych, bardzo ciekawych wymian pełnych dobrej gry wyblokiem i czujnymi reakcjami w obronie (4:4). Choć jastrzębianie prowadzili po skutecznych akcjach Fornala i Clevenota, można było chwalić GieKSę za konsekwencję w realizacji planu i determinację. Po bloku Piotra Haina remisowaliśmy po 10, by potem przegrać trzy kolejne akcje przez kłopoty w przyjęciu i konieczna stała się przerwa. Przewaga rywali oscylowała w granicy trzech-czterech punktów mimo starań GKS-u, który świetnie radził sobie w obronie. Sygnał do ataku dał zagrywką Jakub Szymański (17:16), a także Bartosz Mariański, który zaskoczył oponentów zagraniem z drugiej piłki. Chwilę później dwie kontry wykorzystał Tomasz Fornal i to Jastrzębski Węgiel przybliżył się do wygranej w secie. Przy życiu utrzymał nas as Gonzalo Quirogi i blok Piotra Haina (22:21), po którym to Andrea Gardini musiał wezwać swoich graczy na 30 sekund przerwy. Walczyliśmy do końca, ale pewny atak Hadravy zakończył partię wynikiem 25:23 dla JW.
Nieudany finisz nie zraził nas w drugiej partii. Zaczęliśmy z animuszem, ale znów mieliśmy kłopoty z punktowaniem po własnym przyjęciu, a do tego zagrywką zaczął nas razić Trevor Clevenot (7:3). Mimo dość niekorzystnej sytuacji staraliśmy się o powrót do swojej gry, w czym pomóc nam mieli Jarosz i Quiroga, a także wejście na boisko Jakuba Nowosielskiego. Notowaliśmy wiele skutecznych zagrań w defensywie, ale nie przekładało się to na odrabianie przewagi gospodarzy (15:10). Benjamin Toniutti zadbał o to, by jego zespół wykorzystał niemal każdą obronę naszego ataku, co sprawiło, że przewaga mistrzów kraju wynosiła aż 7 „oczek”. Pobudzaliśmy się do walki dobrymi akcjami środkowych, ale nieuniknione nadeszło. Po bloku na Jaroszu i minięciu bloku przez Boyera (25:18) rywale podwyższyli prowadzenie.
W trzecim secie znów zaczęło się od dobrej energii GieKSy i punktowych serwisów Jarosza (1:4); faworyci szybko odrobili straty, ale GKS-owi pozostało w tym momencie meczu grać na ryzyku i nie liczyć się z mniejszymi czy większymi pomyłkami. Po bloku na Fornalu i kolejnym asie Szymańskiego wyszliśmy na prowadzenie 9:7, a po kolejnych skutecznych zagraniach Ma'a do naszego kapitana trener jastrzębian musiał przerwać grę przerwą na żądanie. Choć wróciły problemy ze skuteczności, utrzymywaliśmy przewagę nad rywalem, korzystając z pewnej ręki Jakuba Jarosza i postawie w systemie blok-obrona. Determinacja faworytów, by wyrównać wynik, była ogromna, stało się to faktem po blok-aucie Fornala (19:19), ale wciąż byliśmy w grze, co potwierdził wyśmienity blok duetu Ma'a-Kania na Hadravie. Ostatnie akcje seta były pełne nerwów, nie brakowało interwencji challenge'u; ostatecznie przedłużyliśmy mecz po autowym ataku Wiśniewskiego (22:25)!
Tym samym pojawiła się szansa pójścia za ciosem. Nasza postawa w obronie i hart ducha pomagały nam prowadzić równą grę z mistrzami Polski, choć nie pomagały nam zagrywki posyłane w siatkę. Odważna gra Ma'a w kontrach dawała nam nadzieję na jeszcze jedną niespodziankę w tym meczu (6:8), podobnie jak krótka seria dobrych serwisów Jakuba Szymańskiego i blok-auty Marcina Kani. Miejscowi ruszyli do odrabiania strat przy naszym prowadzeniu 14:10, ale w tym secie GieKSę trudno było złamać, tym bardziej, że radziliśmy sobie w atakach ze skrzydeł niezależnie od siły zagrywek JW. Dopiero punkt naszego byłego gracza Rafała Szymury (17:18) zmusił trenera Słabego do skorzystania z przerwy. Po raz kolejny oglądaliśmy końcówkę seta pełną nerwów i emocji. Blok Piotr Haina na 22:20 dla GieKSy wyraźnie dodał nam skrzydeł, ale już kilka minut później dwa udane ataki Fornala zmusiły nas do maksymalnej koncentracji, bo kolejne akcje decydowały o punktach dla nas w tym meczu. W wyczerpującej grze na przewagi, ciągnącej się w nieskończoność, decydująca okazała się wideoweryfikacja ataku Szymury, który okazał się autowy! (32:34)
Tym samym przystępowaliśmy do tie-breaka po odrobieniu prowadzenia 2:0 przeciwnika. Jastrzębski Węgiel zaczął od mocnego uderzenia (3:1), co skłoniło nad do skorzystania szybko z czasu. Rywal rzucił na nas całą swoją siłę ognia i nie wybaczał omyłek, przez co zmienialiśmy strony przy wyniku 8:4 dla jastrzębian. Katowicka ekipa dawała z siebie na parkiecie wszystko, co miała w zapasie, jednak rozpędzony mistrz Polski parł niestrudzenie po dwa punkty. Odrobiliśmy część strat po punktach przyjmujących, pod koniec asa zaserwował Quiroga, ale ostatecznie to Jastrzębski Węgiel wygrał derbowy mecz (15:12)
MVP: Tomasz Fornal (JW)
Przypominamy, że na stronie bilety.gkskatowice.eu kupicie bilety na najbliższe spotkanie w hali OS Szopienice! 12 marca o godzinie 17:30 zagramy z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, klubowymi mistrzami Europy.