środa, 05 stycznia 2022 20:30, Ergo Arena

14. kolejka PlusLiga

Trefl Gdańsk

Trefl Gdańsk Trefl

1

:

3

( 23:25, 25:23, 13:25, 24:26 )

GKS Katowice

GKS Katowice GKS

 

 

 

 

Składy

Trefl Gdańsk: Kampa, Crer, Lipiński, Mika, Sasak, Mordyl, Olenderek (libero) oraz Pruszkowski (libero), Kozub, Łaba, Urbanowicz, Reichert.

GKS Katowice: Rousseaux, Jarosz, Hain, Ma'a, Kania, Quiroga, Mariański (libero) oraz Domagała, Drzazga, Lewandowski.

Przebieg spotkania

GKS Katowice w pierwszym tegorocznym spotkaniu miał walczyć w gdańskiej ERGO Arenie z Treflem Gdańsk o cenne ligowe punkty. W pierwszym starciu tych drużyn w obecnym sezonie PlusLigi padł wynik 3:2 dla GieKSy. W wyjściowej szóstce po raz kolejny pojawił się duet przyjmujących Gonzalo Quiroga – Tomas Rousseaux, jako że decyzją sztabu trenerskiego wracający do zdrowia Jakub Szymański miał jeszcze czekać na powrót do ligowego grania. Ponadto wciąż czekamy na Jakuba Nowosielskiego, który doznał urazu stawu skokowego. W składzie gdańszczan zabrakło za to chorego Mariusza Wlazłego.

Zaczęliśmy mecz od problemów w przyjęciu zagrywki, ale sytuacja szybko się unormowała po bloku Jarosza i ataku z drugiej linii Rousseaux. Gdańszczanie odskoczyli po asie Sasaka (8:6), na co odpowiedzieliśmy podobnym zagranie Micaha Ma'a i znów wynik oscylował przez dłuższy czas wokół remisu. Sytuacja zmieniła się na naszą niekorzyść po autowym serwisie Quirogi i ataku poza boisko Piotra Haina (15:12), po którym czasem musiał interweniować trener Grzegorz Słaby. Podziałało, bo wygraliśmy zasłużenie trzy kolejne akcje i to Michał Winiarski musiał korzystać z sygnalizatora. Wydawało się, że złapaliśmy właściwy rytm gry, ale wytrącił nas z niego serwisami Mordyl (19:17) i znów trzeba było odrabiać straty, co udało się przy udziale Damiana Domagały. Do samego końca trudno było obstawić zwycięzców seta, a okazali się nimi ostatecznie siatkarze GieKSy dzięki punktom Tomasa Rousseaux (23:35)!

Podrażnieni gospodarze zaczęli kolejną partię od agresywnych i skutecznych zagrań w bloku i w polu zagrywki (4:2), co sprawiło, że to rywal był początkowo stroną dominującą. Potem zaczęliśmy zmuszać przeciwnika do błędów, co odmieniło sytuację na parkiecie. Po korzystnym wyniku challenge'u prowadziliśmy 11:9, by stracić zapas punktowy po nieporozumieniu w przyjęciu. Obie drużyny grały stabilnie w obronie i nieźle w ataku (13:13), a wiodąca postacią w naszym zespole był skuteczny Rousseaux. Po drugiej stronie siatki ripostował udanie Mateusz Mika, co zwiastowało granie na wysokim poziomie w końcówce partii. Korzystaliśmy z czujności przy wideoweryfikacji, ale to było za mało na przełamanie walczącego o swoje oponenta (19:19). Znów doszło do walki punkt za punkt w końcówce; rywal odzyskał prowadzenie po bloku na Jaroszu, chwilę później po autowym serwisie Sasaka znów był remis. Ostatecznie po ataku Urbanowicza i autowym uderzeniu Jarosza mieliśmy remis w ERGO Arenie (25:23).

Tym razem to GKS zaczął seta piorunująco, bo od trzech wygranych akcji z rzędu i zaczął nadawać tonu grze (2:5), natomiast gracze Trefla pudłowali raz za razem i powiększali naszą przewagę. Po okresie dobrej gry w obronie i asie Micaha Ma'a prowadziliśmy już 13:7 i w pełni kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Musieliśmy się mieć na baczności, bo gracze Trefla zaczęli zwyżkować formą i korzystać ze swoich szans, ale po takich akcjach jak blok Lewandowskiego i Ma'a mogliśmy zasłużenie oklaskiwać skuteczną GieKSę (10:17). Pozostało nam spokojnie dograć partię do końca i zdobyć zasłużony punkt w tym meczu. Tak się też stało po punktach Marcina Kani i Tomasa Rousseaux, które domknęły tę wysoko wygraną przez GKS partię (13:25).

Taki przebieg meczu rozjuszył gdańszczan, który starali się zacząć seta numer 4 od szczelnego bloku i próba zatrzymania arcyskutecznego Rousseaux (2:3). Utrzymywaliśmy przewagę dwóch punktów dzięki dobremu przyjęciu i odważnej grze Micaha Ma'a, ale po bloku na Kani był już remis 8:8. Nasze próby uzyskania przewagi były szybko niwelowane za sprawą pewnej ręki Mateusza Miki i Kewina Sasaka. Trener Słaby musiał reagować prośbą o przerwę po błędzie ataku Rousseaux, który kosztował nas utratę prowadzenia (16:14). Czas znowu podziałał, bo wygraliśmy trzy wymiany z rzędu i odzyskaliśmy pewność siebie. Byliśmy szalenie blisko domknięcia tego spotkania (18:20), co potwierdzał swoimi punktami nasz belgijski skrzydłowy. Do remisu po 22 doprowadził Mika i ostatecznie graliśmy na przewagi. Ostatecznie wygraliśmy 3:1 po akcji Marcina Kani!

Już w niedzielę 16 stycznia o godzinie 17:30 zagramy w hali OS Szopienice z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Będzie to nasze pierwsze domowe spotkanie w 2022 roku. Bilety na mecz już w sprzedaży na stronie bilety.gkskatowice.eu!

MVP: Tomas Rousseaux