piątek, 26 marca 2021 17:30, Hala Urania
2. mecz play-off 9-10 PlusLiga - play-off

Indykpol AZS Olsztyn Olsztyn
2
:
3
( 26:28, 25:18, 25:14, 25:27, 16:18 )

GKS Katowice GKS
Składy
Indykpol AZS Olsztyn: Concepcion, Schott, Schulz, Stępień, Woch, Żaliński, Gruszczyński (libero) oraz Wolański, Kapica, Andringa.
GKS Katowice: Szymański, Jarosz, Kohut, Zniszczoł, Firlej, Buchowski, Ogórek (libero) oraz Kwasowski, Drzazga, Musiał, Nowosielski.
Przebieg spotkania
GKS Katowice po raz pierwszy w swojej PlusLigowej historii kończył sezon na wyjeździe, w olsztyńskiej Hali Urania. Dla gospodarzy było to wyjątkowe wydarzenie, jako że drugie spotkanie o miejsca 9-10 na koniec sezonu 2020/2021 było ostatnim rozgrywanym w tej znanej hali przed jej generalnym remontem. Zespół GieKSy wyszedł na spotkanie z Adrianem Buchowskim i Jakubem Szymańskim w pierwszej szóstce, a także z Dawidem Ogórkiem na libero, który zastępował kontuzjowanego Dustina Wattena. Był to także wyjątkowy dzień dla Jakuba Jarosza, rozgrywającego 300. spotkanie w PlusLidze.
Olsztynianie zaczęli mecz od dobrych bloków, a GKS od skutecznych zagrywek i ataków swojego kapitana (5:5). Miejscowi dwukrotnie starali się wypracować większą przewagę niż dwa punkty, ale byliśmy w stanie zablokować ich starania i utrzymywać wyrównany rezultat mimo małego chaosu w poczynaniach. Po nieudanych akcjach z lewej strony traciliśmy do rywali trzy punkty (16:13), co spotkało się z reakcją trenera Grzegorza Słabego. Przyniosło to efekty w postaci lepszego wybloku GKS i nieustannego parcia naszych zawodników na wyrównanie. Po bloku Kamila Kwasowskiego i punkcie Miłosza Zniszczoła było już 20:20 i wszystko mieliśmy w swoich rękach. Doszło do grania na przewagi, którą zakończyliśmy na naszą korzyść dzięki pewnej ręce w polu serwisowym i pracy bloku z obroną (26:28).
Olsztynianie postanowili zrewanżować się na start drugiej partii szczelnym blokiem (3:3), na co GKS tradycyjnie postawił na siłę ognia na zagrywce. Stan okołoremisowy utrzymywał się do punktu blokiem Emanuela Kohuta (9:11), od tego momentu staraliśmy się o utrzymanie korzystnej serii na boisku. Sytuacja zaczęła się odmienia po wejściu Remigiusza Kapicy; po jego asie serwisowym i naszych pomyłkach (18:16) konieczne stało się wykorzystanie dwóch przerw. Ostatecznie druga połowa seta nie potoczyła się dla naszych zawodników dobrze: coraz częściej przegrywaliśmy walkę z blokiem akademików i oddawaliśmy punkty po zagrywkach, zaś gracze Daniela Castellaniego spokojnie doprowadzili do remisu w setach (25:18).
Widać było, że GKS szuka skuteczności zagrywki i ataku z pierwszego seta, co odbiło się na starcie trzeciej części spotkania. Przerwa na żądanie był konieczna już przy wyniku 7:4 dla przeciwników po dwóch punktach z rzędu Kapicy. Sygnał do odwracania wyniku dał Kamil Kwasowski, jednak zniwelowanie czterech punktów straty wydawało się karkołomne. Przewaga rywala urosła do siedmiu „oczek” po akcji Andringi z drugiej linii, a GKS starał się ratować sytuację zmianami w szóstce. Jak się okazało, nieskutecznie, bo olsztynianie wytoczyli swoje największe działa na zagrywce i bezkompromisowo przebijali się przez nasz blok, dominując na przestrzeni całego seta. Ten przykry dla nas fragment meczu zakończył się wysoką porażką 14:25 i punktem Kapicy wieńczącym całego seta.
Jakby mało było kłopotów, olsztyński zespół odczytywał zamiary naszych graczy i pewnie bronił ich uderzenia, co sprawiło, że zaczęliśmy seta numer cztery po wyniku 5:1 dla rywala i dużych trudności. Niekonwencjonale zagrania Firleja, a następnie czujność w obronie Ogórka i Kwasowskiego w ataku sprawiły, że złapaliśmy drugi oddech i niespodziewanie dla przeciwnika wyszliśmy na prowadzenie 7:6. Widać było, że nasza drużyna odzyskała pewność siebie i fantazję w grze, a kolejne udane obrony napędzały nas do walki o piątego seta (9:12, 12:15). Mecz nabrał na powrót rumieńców, a AZS starał się skarcić nas skutecznymi zagraniami Kapicy. Po ataku Jarosza w siatkę było po 19, co zwiastowało olbrzymie emocje. Nie było łatwo, do samego końca nie było wiadomo, kto przeważy szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatecznie w grze na przewagi najlepiej spisał się Kamil Kwasowski i po jego punktach doprowadziliśmy do tie-breaka numer 9 w tym sezonie.
Ten rozpoczął się bardzo dobrze dla nas, po bloku Kohuta na 3:1 trener oponentów potrzebował czasu dla swojej ekipy. Sytuacja powtórzyła się cztery akcje później po kolejnym bloku naszego słowackiego środkowego i widać było, że GieKSa jest w gazie. Zmienialiśmy strony w piątym secie przy prowadzeniu 8:4 i w dobrych nastrojach. Jednak chwilę potem było już mniej wesoło, bo po dokonanych zmianach AZS zaczął odrabiać straty i po asie Andringi wyszedł na remis po 11. Po raz kolejny grano na przewagi i tym razem atmosfera była bardziej napięta. Po obronieniu trzech piłek meczowych stanęliśmy przed szansą zakończenia gry i dzięki asie Kamila Kwasowskiego zakończyliśmy sezon na 9. miejscu!
MVP: Jakub Jarosz