wtorek, 29 września 2020 20:30, Zawiercie
4. kolejka PlusLiga

Aluron CMC Warta Zawiercie Zawiercie
3
:
0
( 25:21, 25:16, 25:23 )

GKS Katowice GKS
Składy
Aluron CMC Warta Zawiercie: Gualberto, Muagututia, Cavanna, Malinowski, Czarnowski, Orczyk, Żurek (libero) oraz Bociek, Niemiec
GKS Katowice: Kwasowski, Buchowski, Jarosz, Nowakowski, Zniszczoł, Nowosielski, Watten (libero) oraz Szymański, Stolc
Przebieg spotkania
W kolejnym wyjazdowym meczu GKS Katowice mierzył się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Zespół Grzegorza Słabego musiał sobie radzić z powodów zdrowotnych bez rozgrywającego Jana Firleja, którego zastępował Jakub Nowosielski. Po pierwszych akcjach meczu zaczęła się zarysowywać przewaga zawiercian, nieco skuteczniejszych w ataku (9:8), jednak GieKSa regularnie odrabiała straty i szukała kontaktu przez punkty Jarosza i Zniszczoła. Zaskakujący skrót z zagrywki Mateusza Malinowskiego wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 12:9, co doczekało się odpowiedzi ze strony naszego bloku. Chwilę później trener Grzegorz Słaby poprosił o drugi czas, bo serię punktową zanotował Orczyk (17:12).
Swoje punkty dołożył Zniszczoł, do tego niezłą zmianę dał Jakub Szymański, a po asie Jarosza (21:19) trener Igor Kolaković skorzystał z przerwy na żądanie. Jego drużyna doprowadziła do szczęśliwego dla siebie końca seta za sprawą uderzenia po bloku Piotra Orczyka. GKS starał się o odmianę losów meczu w drugiej partii, jednak gospodarze równie dobrze radzili sobie w nietypowych boiskowych sytuacjach, do tego mieli na zagrywce Malinowskiego. GieKSa starała się w obronie, sporo dokładał od siebie Kamil Kwasowski, jednak po stronie rywala była większa jakość siatkarska (8:4). Cztery punkty straty zwiększyły się do siedmiu po asie Czarnowskiego i nasza sytuacja stała się naprawdę trudna.
Na bezradność naszej ekipy miało zaradzić wejście Sławomira Stolca, debiutującego w barwach naszego klubu w oficjalnym meczu. W szeregach GieKSy na dobre zapanowała duża nerwowość i brak precyzji w obronie, co sprawiło, że przeciwnicy spokojnie kończyli seta na swoją korzyść. Gra punkt za punkt w końcówce nie mogła w tej sytuacji wystarczyć (25:16). Początek partii prawdy wyglądał obiecująco, choć nie byliśmy w stanie zatrzymać rozpędzonego Malinowskiego. Do tego doszły kolejne niewykorzystane akcje po przyjęciu (7:3) i trener Słaby znów musiał korzystać z przerwy. Nie brakowało w naszej grze dobrych momentów, ale miejscowi wygrywali większość długich wymian, do tego zbyt często nadziewaliśmy się na ich blok.
Lepszy okres gry został zapoczątkowany przez blok na Muagututii, a po dwóch punktach z rzędu Kwasowskiego (12:10) mogliśmy liczyć na dobry przebieg partii. Naszą serię przerwał Malinowski, ale widać było, że w szeregi GieKSy wraca radość i pewność siebie, a to przekładało się powoli na wynik. Doskoczyliśmy do rywala na punkt po błędzie Orczyka (16:15) i walczyliśmy o przełamanie mimo bardzo dobrej postawy Aluronu CMC w ofensywie. Kolejna okazja do przedłużenia meczu nadarzyła się po punktach Buchowskiego i Nowakowskiego (22:22), jednak kolejne akcje padły łupem gości, a mecz zakończyła zagrywka Jarosza w siatkę.
MVP: Maximiliano Cavanna (Aluron CMC)