środa, 18 listopada 2020 17:30, Katowice

5. kolejka PlusLiga

GKS Katowice

GKS Katowice GKS

2

:

3

( 23:25, 21:25, 25:23, 25:21, 13:15 )

Cuprum Lubin

Cuprum Lubin Cuprum

 

 

 

 

Składy

GKS Katowice: Buchowski, Kwasowski, Jarosz, Firlej, Zniszczoł, Nowakowski, Watten (libero) oraz Drzazga, Musiał.

Cuprum Lubin: Smoliński, Penczew, Tavares, Jimenez, Gunia, Ferens, Makoś (libero) oraz Lorenc, Magnuszewski.

Przebieg spotkania

Zawodnicy GieKSY w swoim drugim meczu po powrocie z kwarantanny podejmowali Cuprum Lubin w zaległym starciu 5. kolejki PlusLigi. Katowiczanie mieli do do dyspozycji wszystkich graczy, a w kadrze Cuprum brakowało Szymona Jakubiszaka i libero Kamila Szymury.

Początek meczu to szybkie doprowadzenie przez GieKSę do remisu po niezłych akcjach gości (4:4, 7:7) i wzajemne próby naruszenia linii przyjęcia przez ryzykowne serwisy. Po asie Firleja i nieudanym ataku Smolińskiego prowadziliśmy 10:7, co pomogło nam dalszym prowadzeniu walki w secie. Zagrywka Miguela Tavaresa sprawiła, ze goście zaczęli odrabiać część strat i konieczne było skorzystanie z przerwy (15:14). Zdołaliśmy wrócić do przewagi dwóch punktów, ale lubinianie za sprawą swoich serwisów odebrali nam inicjatywę i trzeba było walczyć do samego końca. Zrobiło się groźnie po niewykorzystanej akcji Nowakowskiego (22:23), ostatecznie Miedziowi triumfowali 25:23 po naszych niewykorzystanych okazjach.

Miejsce Jarosza w szóstce zajął Wiktor Musiał, trzeba było dać impuls do koniecznych zmian. Po raz kolejny trzeba było dołożyć jak najwięcej od siebie, bo rywale nie mieli litości w polu serwisowym (7:7) i należało im odpowiadać tym samym. Po asie Penczewa Cuprum wyszło na prowadzenie 10:8 i po raz kolejny dały o sobie znać problemy w przyjęciu, na które reagował time-outami Grzegorz Słaby. Nasi siatkarze starali się jak najgłośniej cieszyć się po punktach i dodawać sobie animuszu; poprawiło to widowisko, jednak wciąż przewaga było po stronie przeciwnika (16:18). Nadziei dodała nam końcówka partii, w której doskoczyliśmy Cuprum na punkt (19:20), ale ostatnie akcje należały do lubinian, którzy wyszli na zasłużone prowadzenie 2:0.

Trzeba było walczyć o przedłużenie meczu niezależnie od sytuacji na parkiecie. Zespół z Lubina dołożył do zagrywek skuteczne próby środkowych, na co my staraliśmy się odpowiadać sprytem i zachowaniem zimnej krwi w dłuższych wymianach (6:5). Po takich akcjach jak pojedynczy blok Kwasowskiego na 9:9 można było wierzyć w odmianę losów starcia. Poprawił się nasz wyblok, co pomogło w utrzymywaniu remisu aż do punktowych zagrywek Ferensa (13:15). Wkraczaliśmy w ważny moment seta z równym wynikiem, ale po dwóch blokach Cuprum z rzędu upragnione przełamanie oddalało się (17:19). Sygnał do ataku dał Buchowski, to po jego zagraniach utrzymywaliśmy się w grze o czwartego seta. Mogliśmy odetchnąć z ulgą po udanym blok-aucie naszego przyjmującego, który dał nam wygraną 25:23 i przedłużył mecz.

Set zakończył się przepychanką pod siatką, po której kartki zebrali Buchowski (żółtą) i Jimenez (czerwoną). Lubinianie zaczęli z wysokiego C, od dobrych bloków i akcji ze skrzydeł, jednak GieKSa była w stanie odpowiadać w równie dobrym stylu (7:8), gdy tylko działało przyjęcie. Błędy przeciwnika i dobry atak po przyjęciu pomagał nam w utrzymaniu dobrego rezultatu (11:11), a akcje skrzydłowych obu drużyn mogły się podobać. Ważny był wygrany challenge po akcji Jarosza, który dał nam prowadzenie i wiatr w żagle. Niestety, po błędzie Jarosza w ataku było już po 19 i trzeba było znów mozolnie walczyć o swoje. Nasz kapitan poprawił się, serwując dwa ważne asy i w konsekwencji dając nam upragnionego tie-breaka!

W nim zaczęliśmy wręcz perfekcyjnie, od prowadzenia 3:0 i wręcz fruwającego nad parkietem Kamila Kwasowskiego. Lubinianie poprawili blok i chwilę później musieliśmy korzystać z przerwy na żądanie. Dość pewnie prowadziliśmy swoją grę i na zmianie stron mieliśmy ważną przewagę trzech „oczek” (8:5), ale należało się mieć na baczności do końca. Rywale uruchomili ponownie blok i doprowadzili do niebezpiecznego remisu 9:9. Sprawa wyniku znowu stała się otwarta, a sporo krzywdy wyrządziła nam później seria zagrywek Wojciecha Ferensa. GKS podjął rękawicę, ale ostatni punkt spotkania zdobył Penczew.

MVP: Przemysław Smoliński (Cuprum)