piątek, 07 lutego 2020 17:30, Hala OSiR, Zawiercie, ul. Blanowska 40

24. kolejka PlusLiga

Aluron CMC Warta Zawiercie

Aluron CMC Warta Zawiercie Zawiercie

0

:

3

( 22:25, 22:25, 19:25 )

GKS Katowice

GKS Katowice GKS

 

 

 

 

Składy

Aluron CMC Warta Zawiercie: Dosanjh, Malinowski, Ferreira, Kania, Penczew, Czarnowski, Andrzejewski (libero) oraz Lipiński, Koga (libero), Bociek, Waliński, Gawryszewski, Swodczyk.

GKS Katowice: Nowakowski, Musiał, Zniszczoł, Firlej, Szymura, Kwasowski, Watten (libero) oraz Gregorowicz (libero), Buchowski

Przebieg spotkania

GKS przystępował do meczu w Zawierciu bez Szymańskiego i Drzazgi, ale za to po uraz kostki do składu wrócił Jan Nowakowski, do tego z zespołem rozgrzewał się wracający do zdrowia Jakub Jarosz. Katowiczanie, mający cztery punkty przewagi nad zespołem z Zawiercia w tabeli, chcieli powiększyć to prowadzenie i utrzymać się na szóstej lokacie w tabeli PlusLigi.

Dobry start GieKSy zmusił szkoleniowca Marka Lebedewa do skorzystania z przerwy na żądanie przy stanie 8:4 dla gości w pierwszym secie. Pewna zagrywka i szybkie przemieszczanie się w bloku było w tym momencie meczu naszym ogromnym atutem. Po asie Kamila Kwasowskiego i bloku duetu Musiał-Nowakowski GieKSa prowadziła już 15:8 i z dużą pewnością siebie szła po swoje. Dobra sytuacja zaczęła się odmieniać, gdy po dwóch asach Malinowskiego gospodarze zmniejszyli straty do trzech „oczek” (17:21). Udało się zapobiec przestojowi i GKS zdołał doprowadzić do szczęśliwego końca partii mimo naporu czujnego przeciwnika, odgryzającego się mocnym serwisem (22:25). Rafał Szymura przerwał gorszą serię naszej ekipy i bez pardonu obił blok Aluronu Virtu CMC na koniec seta.

Drugi set także zaczął się nieźle, bo od bloku na Penczewie i wygranej wideoweryfikacji przy zagrywce Kamila Kwasowskiego. Dzięki postawie niemal nieomylnego Zniszczoła (6:8) graliśmy na tyle pewnie, że na rozegranie w szóstce rywali musiał wejść Piotr Lipiński. Dopiero seria czterech punktów Ferreiry z rzędu sprawiła, że trener Daszkiewicz musiał korzystać z przerwy (12:13). I tym razem udało się odpowiedzieć ambitnym oponentom zagrywkami Musiała, ale po asie Malinowskiego (17:19) stało sie jasne, że ostatnia częśc partii będzie bardzo emocjonująca i nikt nie odpuści walki o ostatni punkt. Ostatecznie wygrała drużyna, która grała pewniej i dokładniej w kluczowych wymianach, czyli katowicki GKS. Pokazała to ostatnia akcja seta, w którjej Firlej idealnie zagrał po obronie Wattena do Zniszczoła, co zapewniło GieKSie historyczne punkty w Zawierciu.

Ogień na parkiecie w Zawierciu nie ustawał. Widać to było choćby po pracy obu ekip w obronie i wideoweryfikacjach zgłaszanych przez trenerów (5:5). Za sprawą skuteczności Malinowskiego gospodarze po raz pierwszy w tym meczu objęli wyraźniejsze prowadzenie, co musiało spotkać się z reakcję trenera Daszkiewicza. Odpowiedź GieKSy była wręcz piorunująca, osiem(!) wygranych i szalenie efektownych wymian z rzędu na zagrywce Szymury pozwoliło nam wrócić na właściwy szlak (8:13). Gospodarze zdołali odrobić część strat, korzystając z możliwości Portugalczyka Ferreiry, jednak to GKS nadawał tonu grze w secie, co potwierdził as Rafała Szymury na 20:16 dla naszej drużyny. To właśnie zagrywki Rafała znacząco ułatwiły GKS-owi końcówkę trzeciej partii, a sam Szymura zakończył mecz doskonałym atakiem z drugiej linii.

MVP: Rafał Szymura