sobota, 14 grudnia 2019 14:45, HSW MOSiR, Jastrzębie-Zdrój, Jana Pawła II 6

10. kolejka PlusLiga

Jastrzębski Węgiel

Jastrzębski Węgiel JW

3

:

2

( 20:25, 21:25, 25:20, 25:20, 15:10 )

GKS Katowice

GKS Katowice GKS

 

 

 

 

Składy

Jastrzębski Węgiel: Fromm, Konarski, Vigrass, Kampa, Gladyr, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Depowski, Lyneel, Szalacha, Bucki.

GKS Katowice: Nowakowski, Zniszczoł, Firlej, Jarosz, Szymura, Kwasowski, Watten (libero) oraz Buchowski, Musiał.

Przebieg spotkania

Do tej pory GieKSie nie udało się ani razu w swojej PlusLigowej historii pokonać Jastrzębskiego Węgla, ale dobry mecz siatkarzy Dariusza Daszkiewicza z VERVA Warszawa ORLEN Paliwa (2:3), udowodnił, że katowiczan stać na zdobywanie punktów z najlepszymi, jeśli prezentują oni swoją najlepszą grę.

Początek meczu był dość wyrównany i dopiero sprytne zagranie Lukasa Kampy do Fornala atakującego z drugiej piłki sprawiło, że gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Nie byliśmy w stanie zniwelować strat bez regularnej i dokładnej zagrywki, dopiero as Rafała Szymury i blok na środku siatki (15:16) sprawiły, że wróciliśmy do spodziewanej dyspozycji. Nadzieję na dobre otwarcie meczu dawały świetnie reakcje w bloku na lewym skrzydle oraz w obronie i bezkompromisowa postawa Firleja, który wyczarowywał świetnie zagrania z niemal każdej sytuacji. Mało kto się spodziewał tak piorunującego finiszu gości: po asie serwisowy Kwasowskiego było blisko radości, która na dobre wybuchnęła po kończącym seta ataku Zniszczoła (20:25).

Można było się spodziewać szybkiej i zdecydowanej reakcji Jastrzębskiego Wegla na niespodziewaną stratę seta. GKS wciąż notował dobre wybory w bloku i utrzymywał poziom defensywy, ale faworyci wykorzystali gorszy okres naszego przyjęcia do zbudowania pierwszej przewagi (8:5). Po ataku w antenkę Dawida Konarskiego znów był remis i można było myśleć o kolejnym zaskoczeniu przeciwnika. GKS chwilami wyprawiał cuda w obronie, choćby w akcji na 12:11, zakończonej doskonałym atakiem Szymury po wcześniejszej obronie Jarosza z okolic ławki rezerwowych, a przede wszystkim podjął rękawicę i nie ustępował przeciwnikowi w skuteczności na siatce. Po wariackiej, ale skutecznej akcji na 21:19 widać było, że wygranie drugiego seta było jak najbardziej realnym scenariuszem. I tak się też stało po doskonałym zagraniu Szymury z szóstej strefy, które dało GieKSie pierwszy, historyczny punkt w jastrzębskiej hali!

Początek trzeciej partii, seta prawdy dla Jastrzębskiego Węgla, nie różnił się od poprzednich setów i wciąż trudno było przewidzieć, jak potoczy się dalsza część spotkania. Co prawda GieKSa nie była już tak dokładna w akcjach po obronie, co rywale zdążyli wykorzystać (8:6), ale było widać, że katowicki zespół nie powiedział ostatniego słowa. Zdeterminowani gospodarze dzięki zagrywce Konarskiego wypracowali cztery punkty przewagi i sprawili, że byli zdecydowanie bliżej odrobienia strat w setach. Jak się okazało, ten fragment gry okazał się kluczowy dla losów całej partii, wygranej przez faworytów do 20. Widać było, że jastrzębianie odżyli dzięki dobrym zmianom w szóstce, ale GKS nie ustępował i walczył o każda piłkę (bronią nawet głową jak Miłosz Zniszczoł w jednej w wymian), co dało efekt w postaci remisu 9:9 po bloku Jarosza.

Siatkarze naszej ekipy wrócili do sprawdzonego sposobu z meczu w Bydgoszczy i zaczęli cieszyć się z każdego punktu w efektowny sposób. Nie pomogło to co prawda na blokowanie bardzo skutecznego Depowskiego wraz z Fornalem, ale sprawiło, że utrzymaliśmy energię potrzebną do nieustannego gonienia wyniku. Do tego mieliśmy nosa do wideoweryfikacji (16:16). Losy tej nerwowej i szalonej partii długo nie były pewne, dopiero błędy GieKSy w końcówce i brak koniecznego zdecydowania sprawiły, że JW doprowadziło do piątego seta po zagrywkach Jakuba Buckiego.

W decydującej partii mogliśmy liczyć na Jakuba Jarosza, jednak to rywal wykazywał się większa swobodą w poczynaniach i wyrządzał nam wyraźne szkody swoim serwisem. Do tego po bloku na naszym atakującym jastrzębianie byli w bardzo dobrej sytuacji (8:5) przy zmianie stron. Druga część tego seta to dominacja gospodarzy, którzy dali się wytrącić z uderzenia tylko raz krótką serią przy serwisach Kwasowskiego. To właśnie atak naszego przyjmującego w siatkę zakończył spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju.

MVP: Tomasz Fornal