sobota, 23 listopada 2019 17:30, HSW Łuczniczka, Bydgoszcz, Toruńska 59
6. kolejka PlusLiga

BKS Visla Bydgoszcz BKS
2
:
3
( 25:22, 25:18, 22:25, 18:25, 12:15 )

GKS Katowice GKS
Składy
BKS Visla Bydgoszcz: Lipiński, Gałązka, Stern, Urbanowicz, Peszko, Kalembka, Szymura (libero) oraz Woch, Gryc, Gil, Quiroga.
GKS Katowice: Fijałek, Kohut, Zniszczoł, Szymura, Buchowski, Jarosz, Watten (libero) oraz Musiał, Firlej, Szymański, Nowakowski, Buchowski.
Przebieg spotkania
Katowicki GKS po serii pięciu kolejnych ligowych porażek miał nadzieję na przełamanie niekorzystnej serii w Bydgoszczy, w starciu z miejscowym BKS-em Visła. Przyjezdni zaczęli to spotkanie bardzo dobrze, po asie serwisowym Kohuta prowadziliśmy 4:2, ale w kolejnych akcjach brakowało nam skuteczności, przez co BKS Visła odzyskał prowadzenie po dwóch blokach na Rafale Szymurze.
GKS starał się odbudować wynik i nieustannie „gonił” graczy BKS-u, wśród których najlepiej prezentował się słoweński atakujący Toncek Stern (16:14). Doprowadziliśmy do remisu po długiej kontrze wygranej przez Kamila Kwasowskiego i decydujące wymiany były grane punkt za punkt przy dużej presji. Po błędzie przyjęcia wykorzystanym przez Jakuba Urbanowicza miejscowi wygrywali 23:21, co bardzo ułatwiło im doprowadzenie do udanego końca inauguracji spotkania. Potrzebne były zmiany, dlatego drugą część meczu w pierwszej szóstce zaczął Jan Firlej.
Nie mieliśmy prawa narzekać na skuteczność Szymury i Jarosza, ale także w pierwszych akcjach seta numer dwa widać było, że brak skutecznego bloku mocno utrudnia nam walkę z rywalem (7:7), zwłaszcza przy bardzo dobrej dyspozycji Jakuba Urbanowicza i Toncka Sterna. Gracze Przemysława Michalczyka zdobyli wyraźniejszą przewagę po dwóch blokach z rzędu (12:9), a to dało im swobodę w kontynuowaniu korzystnej serii. Siatkarze GieKSy popełniali coraz więcej błędów przy siatce, a do tego bydgoszczanie rzetelnie stopowali nas blokiem do końca partii, wygranej przez nich ostatecznie do 18. Poderwać GKS do walki próbowali zmiennicy, Szymański, Nowakowski i Buchowski, ale bez zadowalającego efektu.
W secie prawdy, od którego zależało wszystko, w podstawowych składzie znaleźli się Nowakowski i Szymański. Zmiany dały pierwszy efekt już na początku batalii o przedłużenie rywalizacji, a GKS wyszedł na prowadzenie 6:5 po punktowej zagrywce Jarosza. Jednak tuż po zerwaniu ataku przez naszego kapitana ponownie trzeba było mozolnie grać punkt za punkt i dalej szukać swoich szans. Po bloku Tomasza Kalembki i autowym uderzeniu Szymury BKS Visła znów był w lepszej sytuacji (16:14) przed drugą częścią partii. Sytuacja była daleka od dobrej, ale aktywność debiutującego w naszym klubie na poziomie PlusLigi Szymańskiego przekładała się na całą drużynę i dawała nadzieję na odmianę sytuacji.
I ta odmiana nadeszła w wymianach po 20. punkcie. Po asie serwisowym Jarosza rywali dopuścili się zbyt wielu własnych błędów, by zakończyć mecz, a tym samym GieKSa zasłużenie wygrała seta do 22. Wygrana partia pobudziła GKS do dalszego prowadzenia batalii o punkty: świetny początek zanotował Jakub Szymański, który zaserwował dwa asy, a po pomyłkach Peszki i Sterna było 7:4 dla gości. Katowiczanie, grający jak w transie, zdobywali kolejne punkty, a świetna partię rozgrywał Miłosz Zniszczoł. Bydgoski zespół odpowiadał zrywami, korzystając z naszych krótkich przestojów, ale nasz kapitan wiedział, w którym momencie należy powiększyć przewagę na tyle, by nie wyślizgnęła się ona z rąk. Zdołaliśmy wygrać partię do 18 i po raz kolejny w tym sezonie walczyliśmy w tie-breaku.
Bydgoski klub zaczął od skromnej, jednopunktowej przewagi po akcjach Gryca i Peszki (6:5) i trzeb przyznać, że konsekwentnie ją utrzymywał także za sprawą lepszego niż w dwóch wcześniejszych partiach bloku. Po zmianie stron GKS podołał zadaniu i objął prowadzenie po uderzeniu niezawodnego Jarosza i asie serwisowym (10:9), choć we znaki dawał się nam rozgrywający świetne zawody Paweł Gryc. Losy dwóch punktów ważyły się do samego końca, ale po autowym ataku Gryca i bloku GieKSy wiadomo było, że to katowiczanie zgarną w końcu punkty za zwycięstwo.
MVP: Jakub Jarosz