sobota, 16 listopada 2019 17:30, Szopienice

Frekwencja: 452

5. kolejka PlusLiga

GKS Katowice

GKS Katowice GKS

2

:

3

( 25:20, 22:25, 21:25, 25:23, 10:15 )

Cuprum Lubin

Cuprum Lubin Cuprum

 

 

 

 

Składy

GKS Katowice: Jarosz, Nowakowski, Zniszczoł, Firlej, Szymura, Kwasowski, Watten (libero) oraz Buchowski, Drzazga, Musiał, Fijałek.

Cuprum Lubin: Lipiński, Ziobrowski, Dvoranen, Tavares, Smoliński, Morozau, Gruszczyński (libero) oraz Gorzkiewicz, Maruszczyk, Zawalski.

Przebieg spotkania

GieKSa walczyła w sobotnim spotkaniu z Cuprum Lubin nie tylko o przełamanie serii porażek, ale także o historyczny wynik. W dotychczasowych sześciu PlusLigowych konfrontacjach z Miedziowymi lepsi okazywali się rywale, dlatego tym ważniejsza była dla podopiecznych Dariusza Daszkiewicza najbliższa konfrontacja z tym klubem.

Po okresie wyniku okołoremisowego GKS wypracował sobie czteropunktowe prowadzenie 10:6 dzięki pojedynczemu blokowi Rafała Szymury, asie Jakuba Jarosza i autowym ataku Jakuba Ziobrowskiego. Lubinianie postawili w trudnym momencie na cierpliwość w obronie i to dało im częściowe odrobienie strat, natomiast nasza drużyna dzięki presji na zagrywce broniła swoich zdobyczy. Katowiczanie, choć prowadzili, musieli mieć się na baczności, bo nie zawsze ich zagrania cechowała dokładność, a po drugiej stronie był czujny i pewniej punktujący Bartłomiej Lipiński (21:18). Na szczęście na posterunku był Jakub Jarosz, a partię na korzyść naszego klubu zakończył podwójny blok na Lipińskim i czujność Kwasowskiego przy przechodzącej piłce. (25:20).

Niestety, start drugiego seta nie był tak udany. Trener Daszkiewicz musiał korzystać z przerwy przy wyniku 4:1 dla Cuprum i przeciwdziałać słabszej skuteczności GieKSy w ataku. Po raz kolejny musiała zadziałać zagrywka i tak się stało. Kamil Kwasowski zmniejszył straty asem serwisowym (7:8), ale chwilę potem znów zawiodło przyjęcie i Cuprum odzyskało dominację w tej części gry. Nadzieję dawał zryw drużyny przy zagrywce Buchowskiego, jednak po dwóch niepomyślnych akcjach Szymury przeciwnik prowadził 19:15. Wtedy do gry wkroczył Jarosz, który zanotował dwie punktowe zagrywki z rzędu i sprawił, że GKS wrócił do gry. Okazało się, że na chwilę, bo końcówka partii należała do pewniejszych i dokładniejszych graczy Cuprum.

Wygrany set mocno pobudził Miedziowych, o czym dobitnie świadczyły trzy punktowe serwisy w krótkim okresie gry (5:8). Choć gra GKS-u nie wyglądała najlepiej pod względem dokładności, naszym siatkarzom udawało się utrzymywać stały dystans punktowy do przeciwnika aż do asa Robinsona Dvoranena (10:13), po którym szkoleniowiec GieKSy musiał prosić o przerwę. Okazja na przełamanie pojawił się przy wyniku 14:15 i dobrej reakcji Szymury, ale wtedy zespół Cuprum wygrał ważną wideoweryfikację, co zapewniło mu komfort przewagi trzech punktów. Przez całą dalszą część partii goniliśmy przeciwnika, ale do szczęścia zabrakło sportowej jakości. Cuprum wygrało trzecią partię po autowym uderzeniu Szymury i dobrym zagraniu Lipińskiego na lewej stronie (21:25).

Choć sytuacja była daleka od dobrej, katowiczanie nie składali broni. Udało się uspokoić przyjęcie na tyle, by doprowadzić do remisu 5:5 i dzięki mocniejszym skrzydłom długo prowadzić grę punkt za punkt. Po dwóch punktach z rzędu Miłosza Zniszczoła (14:13) wróciła wiara w doprowadzenie do piątego seta, co widać było po coraz lepszych reakcjach w obronie GieKSy i jej mocnych odpowiedziach na punkty lubinian. Kiedy wydawało się, że zespół trenera Daszkiewicza utrzyma dwa punkty przewagi do końca, nasze gorsze przyjęcie dało okazję Smolińskiemu do wyrównania (22:22). Chwilę później GKS miał piłkę setową po tym, jak trener Fronckowiak otrzymał czerwoną kartkę za gorącą dyskusję z arbitrami. Po atomowym ataku Jarosza stało się jasne, że gramy kolejnego tie-breaka w sezonie!

Ostatni set zaczął się niemal identycznie jak partia numer dwa. Lubinianie pracowali doskonale blokiem, natomiast GKS męczył się właściwie z każdą akcją w ofensywie, co poskutkowało tym, ze przy zmianie stron przyjezdni wygrywali aż 8:1. Naszej drużynie udało się zmniejszyć spory dystans do rywali dzięki zagrywkom Jarosza i koncentracji w defensywie, ale na ratowanie spotkania było za późno.

MVP: Miguel Tavares Rodrigues