Marcin Komenda: Zebrałem bagaż doświadczenia

14.06.2018 09:51

Autor: JB

Rozgrywający GKS-u Katowice ma za sobą debiut w reprezentacji Polski w meczach Ligi Narodów. Podczas turnieju rozgrywanego w Japonii zebrał bardzo dobre opinie i pomógł biało-czerwonym w odniesieniu kompletu zwycięstw.

Podczas turnieju w Osace zadebiutowałeś w reprezentacji w rozgrywkach Ligi Narodów. Jak oceniasz wyjazd to Japonii?

- To była dla mnie kapitalna sprawa i bardzo cieszę się, że udało mi się tam polecieć i zadebiutować w koszulce z orzełkiem na piersi. Zebrałem cenny bagaż doświadczenia i jestem przekonany, że to zaprocentuje na mojej grze i pomoże mi się dalej rozwijać. Z pewnością wyciągnę z tego wnioski na przyszłość podczas gry w GieKSie i reprezentacji.

Początkowo wchodziłeś na zmiany, ale w meczu z Japonią trener Vital Heynen desygnował Cię do gry w pierwszej szóstce. Byłeś zaskoczony?

- Nie ukrywam, że tak. Przed turniejem liczyłem na to, że uda mi się choć na chwilę wejść na boisko, głównie na podwójną zmianę. Tymczasem rano przed meczem z Japonią trener powiedział mi, że rozpocznę mecz w pierwszej szóstce. Myślę, że ja oraz pozostali zawodnicy wykorzystaliśmy tę szansę, bo wygraliśmy bez straty seta.

To była Twoja pierwsza wizyta w Japonii. Jak oceniasz ten kraj?

- W Kraju Kwitnącej Wiśni jest zupełnie inaczej niż w Polsce. Japonia jest bardzo rozwinięta pod względem infrastrukturalnym i technologicznym. Ludzie tam żyjący bardzo dbają o swój kraj. Na ulicach jest porządek, nie uświadczysz śmieci, a ludzie są bardzo przyjaźni. Myślę, że powinniśmy z tego czerpać przykład.

Coś Cię szczególne zaskoczyło?

- W końcu mogłem skosztować prawdziwego sushi i muszę powiedzieć, że jest zdecydowanie lepsze od tego w Polsce. Spodziewałem się tego, bo przecież Japonia to ojczyzna sushi, ale nie wiedziałem, że będzie aż tak dobre. Bardzo mili okazali się sami Japończycy. Byli bardzo przyjaźnie nastawieni do wielkoludów z Europy (śmiech).

Poznałeś też uroki życia reprezentanta Polski. Długie loty, zmiany stref czasowych...

- To wszystko prawda, ale dla mnie nie sprawiało to większego problemu. Tak naprawdę po raz pierwszy jestem w ścisłej kadrze, więc podróż do Japonii nie stanowiła większego wyzwania. Doskonale rozumiem jednak zawodników, którzy rozegrali o wiele więcej spotkań w sezonie, bo grali w europejskich pucharach, a teraz jeszcze podróżują z kadrą. Jak ktoś poleciał na turniej w Japonii, teraz jest w USA, a za tydzień leci do Australii, to jest to wielki wysiłek dla organizmu. Zmiana stref czasowych jest męcząca i musi upłynąć trochę czasu, aż człowiek się do wszystkiego przystosuje.

A jak się odnalazłeś w samej kadrze?

- Bardzo dobrze. Wielu zawodników znałem z czasów gry w młodzieżowej reprezentacji czy z boisk. Tych starszych, bardziej doświadczonych zawodników miałem okazję poznać bliżej i są to świetni ludzie, którzy bardzo chętnie pomagają i podpowiadają. Atmosfera w kadrze jest naprawdę świetna.

Jak będą wyglądały Twoje najbliższe tygodnie?

- Pozostaję w gotowości dla reprezentacji do końca Ligi Narodów. Teraz jestem w domu i mam pracować na siłowni nad podtrzymaniem swojej dyspozycji. Po zakończeniu rozgrywek znajdzie się czas na krótkie wakacje.

Jako fan piłki nożnej nudzić się nie będziesz. Startuje mundial w Rosji.

- Zgadza się. Interesuję się piłką nożną, więc Mistrzostwa Świata to dla mnie wielkie święto i będą chciał zobaczyć tyle spotkań, na ile pozwolą mi obowiązki. Moim faworytem są Francuzi. Uważam, że mają najmocniejszy skład. Są jeszcze Brazylijczycy, Niemcy, Hiszpanie czy Argentyńczycy. Każda z tych ekip należy do ścisłego grona faworytów. W wytypowaniu "czarnego konia" też nie mam problemów. Wierzę, że będzie nim reprezentacja Polski.

Partner strategiczny
Partner Wiodący
Klub Biznesu
Partner Techniczny
Partnerzy
PlusLiga