Krzysztof Nowosielski: Emocje ścisnęły mi gardło

23.06.2020 15:21

- W Katowicach udaje nam się przyciągać młodzież chcącą łączyć naukę z trenowaniem siatkówki - powiedział Krzysztof Nowosielski, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 44 w Katowicach, prezes klubu UKS Sokół 43 Katowice i ojciec nowego rozgrywającego GKS-u, Jakuba Nowosielskiego.

Jaka była pańska reakcja na wiadomość, że syn wrócił po latach do Katowic i zagra w barwach GKS-u?

Nie ukrywam, że emocje były duże, ścisnęło mi wtedy gardło. Trochę to trwało, zanim Kuba doczekał się możliwości gry na najwyższym poziomie rozgrywkowym, i do tego w rodzinnym mieście. Ale tak się na szczęście stało i jestem z tego dumny nie tylko jako ojciec, ale także jako trener siatkówki i prezes klubu sportowego. 

Kilkanaście lat temu nie było możliwości, by Jakub Nowosielski mógł szlifować swoje umiejętności siatkarskie w Katowicach...

Niestety tak było. Kiedy Kuba szedł do liceum, trafiliśmy na okres zastoju i braku klas siatkarskich w Katowicach na tym poziomie edukacji, choć wcześniej w dwóch szkołach licealnych takie klasy sportowe były. Ostatecznie trzeba było szukać w okolicy miejsca, gdzie można było łączyć edukację z trenowaniem siatkówki i częstochowski "Norwid" wydawał się najlepszym miejscem do tego. Na szczęście teraz mamy katowicką Szkołę Mistrzostwa Sportowego, a do tego UKS Sokół 43 Katowice, gdzie trenują młode siatkarki.

Tutaj muszę sprostować jedną rzecz: Jakub rzeczywiście chodził do szkoły w Szopienicach, tam trenował i można powiedzieć, że Szopienice wychowały go siatkarsko, ale przez całe życie mieszkał w Dąbrówce Małej i z tą dzielnicą jest bardzo mocno związany.

Czy klasy siatkarskie w Katowicach spełniają swoje zadanie?

W ostatnich latach nabór do siatkówki młodzieżowej jest coraz większy ze względu na GKS Katowice. Widzę to tym bardziej na przykładzie siatkówki żeńskiej, w której działam od wielu lat. Wcześniej dziewczęta z dawnego Gimnazjum numer 13, a obecnie Szkoły Podstawowej numer 44, które kończyły wiek gimnazjalny, nie miały możliwości kontynuowania treningów w Katowicach i rozjeżdżały się po miastach województwa. Podobnie było w przypadku chłopców, czego mój syn jest najlepszym przykładem. Natomiast teraz udaje nam się przyciągać do siebie młodzież chcącą łączyć naukę z trenowaniem siatkówki i potwierdza to naprawdę dobry tegoroczny nabór do SMS-u, i to pomimo wszystkich trudności związanych z pandemią. Najważniejsze jest to, że udaje nam się zachować z nielicznymi wyjątkami ciągłość szkolenia: w przypadku dziewcząt większość z nich po zakończeniu nauki w SMS-ie kontynuuje karierę w seniorskim zespołu Sokoła 43 Katowice i nie ma potrzeby grania w innych miejscach. 

Kiedy u pańskiego syna pojawiła się pierwsza myśl, że dobrze byłoby grać w Katowicach?

Kiedy tylko GKS awansował do rozgrywek pierwszej ligi pod wodzą Grzegorza Słabego, a wcześniej moje serdecznego kolegi ze szkoły Przemysława Halapacza, Kuba już wtedy myślał o powrocie do Katowic, ale wtedy nie doszło to do skutku. Potem minęły lata gry w takich miejscach jak Ostrołęka, Tychy, Kraków, dwa sezony spędzone w Gwardii Wrocław... I w końcu, na szczęście, doszło do tego, że Kuba jest w GKS-ie. Zobaczymy, jak potoczy się dalej jego droga. To, że zadomowi się w mieście i drużynie, jest pewne. 

Jest nadzieja na to, ze doczekamy się kolejnego katowiczanina w siatkarskiej GieKSie?

Wszystko jest możliwe. Wiem od trenera Halapacza, że w jego grupie w SMS-ie jest młody atakujący, bardzo skoczny, który zapowiada się naprawdę dobrze. Talentów jest sporo i dobrze, że one się objawiają. Ale rozmawiam często podczas różnych spotkań z innymi treneremi i prezesami i wiem, że z młodzieżą generalnie bywa ciężko. Nieraz zdarzała się sytuacja, że w grupie objawił się prawdziwy talent, który miał przed sobą perspektywy grania na wysokim poziomie, ale w czasie szkoły średniej porzucał on sport. Dotyczy to zarówno dziewczynek, jak i chłopców; sam miałem niedawno w gimnazjum grupę zawodników, która świetnie rokowała, ale potem zmieniła zainteresowania i porzuciła siatkówkę. 

Co jest najważniejsze w wychowywaniu przyszłego sportowca?

Nie odkryję tajemnicy, jeżeli powiem, że kluczowe jest odpowiednie nastawienie do pracy z młodymi ludźmi. Absolutnie nie można nastawiać się od razu na wynik sportowy i maksymalnie ich "żyłować", narażając przy tym na urazy i kontuzje. Ważne jest wyznaczanie celów i uczenie młodych ludzi, jak samemu je sobie wytyczać. Kuba od początku swojego trenowania wiedział, jak ważna jest samodyscyplina i realizacja swoich zadań. Wygrywał mistrzostwa województwa w tenisie stołowym, do tego grał bardzo dobrze w koszykówkę i trener Jakubiec z SMS-u przez długi czas namawiał go, by postawił na ten sport. Ale ostatecznie skończyło się na siatkówce; Jakub od najmłodszych lat postawił na nią i realizował swoje cele, co wyszło mu wyłącznie na dobre. 

fot. archiwum prywatne Krzysztofa Nowosielskiego

Partner strategiczny
Partner Wiodący
Klub Biznesu
Partner Techniczny
Partnerzy
PlusLiga