04.02.2017 20:24
Autor: JB
W Kielcach udało się odnieść zwycięstwo za trzy punkty, mimo iż mecz nie rozpoczął się po Waszej myśli. Jak oceniasz to spotkanie?
- Zacznijmy od tego, że chyba nie wyszliśmy na ten mecz z szatni. Nie wiem dlaczego tak prezentowaliśmy się w pierwszym secie, ale nie byliśmy skoncentrowani na swojej grze i dość łatwo przegraliśmy. Na szczęście w kolejnych dwóch odsłonach graliśmy swoje i to od razu przełożyło się na wynik. W czwartym secie też odskoczyliśmy na parę punktów, ale w końcówce znów było nerwowo.
W decydującym secie na parkiecie pojawił się Paweł Pietraszko i to on skończył najważniejsze piłki.
- To prawda. Szacunek dla Pawła, który wszedł na boisko po dwóch godzinach stania w kwadracie. Najpierw zaatakował, a następnie posłał asa serwisowego i wygraliśmy. Brawa też dla Marco, który miał odwagę do niego zagrać. Taka jego rola, aby zaskakiwać przeciwnika. Myślę, że tym rozegraniem zaskoczył samego Pawła (śmiech).
A Effector czymś Was zaskoczył?
- Nie. Mieliśmy dobrze rozpisanego rywala. W pierwszym i czwartym secie po prostu popełnialiśmy zbyt wiele błędów, dlatego tak one wyglądały.
Macie poczucie, że zrewanżowaliście się rywalom za porażkę w Spodku?
- Pamiętaliśmy, że przegraliśmy z nimi w pierwszej rundzie, ale nie traktowaliśmy tego meczu w kategoriach rewanżu. Chcemy walczyć o jak najlepsze miejsce w tabeli i musimy wygrywać takie spotkania.
Wygrana w Kielcach to czwarte zwycięstwo GieKSy z rzędu. Taka seria jest chyba budująca?
- To prawda. Taka seria dodaje pewności siebie, tym bardziej, że mamy teraz kilka trudnych spotkań. Zaczynamy od Będzina, z którym również chcemy wygrać. Później czeka nas mecz w Kędzierzynie-Koźlu. Nie będziemy mieli nic do stracenia i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony.